MAŁE PIĘŚCI: ED BROWN FEAT. KING LOUIE

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2017-01-08

Pale se z mordercami. Otwieramy drzwi, otwieramy ogień. Lepiej zostań w domu, bo pochłonie cie ogień.

Kiedy będziesz oglądał ten teledysk, za plecami Kinga Louie'ego zobaczysz Eda Browna. 

To ten czarnuch w kolorowym t-shircie z kotwicami.

Mówią, że diabeł ma w Chicago nadgodziny.

Ponad siedemset trupów w 2016, więcej niż w Nowym Jorku i LA razem wziętych. 

King Louie nazwał to miasto Chirakiem. To miasto pachnie wojną jak Warszawa. King Louie dostał kulę w łeb i przeżył.

Rok później zginął Ed Brown. Kula w łeb na parkingu i na pogrzebie lamenty. Ktoś powiedział, że Brown boksował na chłodno.

Kłuł długim jabem i powoli szedł do przodu za podwójną gardą. Uderzał prawym prostym z pełnym poświęceniem. 

Kościsty i wysoki, ale mocny w półdystansie. Ciosy na korpus jak seria z uzi.

Jakby drill płynął mu w żyłach.

TYGODNIK BOKSERSKI: CHIRAQ >>>