BELLEW: ZMUSZĘ GO DO PODDANIA - HAYE: SKOŃCZĘ WALKĘ KIEDY ZECHCĘ

Redakcja, Sky Sports

2016-12-27

Do walki Davida Haye'a (28-2, 26 KO) z Tonym Bellew (28-2-1, 18 KO) jeszcze sporo ponad dwa miesiące, ale obaj pięściarze nawet na moment nie pozwalają zapomnieć o tej potyczce, podkręcając stale atmosferę w mediach.

- Niektórzy uznali to za złe zestawienie, bo Haye to były mistrz wagi ciężkiej i będzie dużo większy. Ale na naszej konferencji było widać, że wcale ode mnie większy nie będzie. Owszem, jest bardziej muskularny niż ja, jednak na takie rzeczy nigdy nie zwracałem uwagi. Zresztą większość rywali wyglądała lepiej ode mnie. Wygląd nie boksuje i nie wygrywa walk. Serce do boksu, pożądanie, jaja i gotowość do poświęceń, tym się zwycięża. A tego mam znacznie więcej niż Haye - przekonuje panujący champion WBC kategorii cruiser.

W tej chwili Tony waży w granicach 102 kilogramów. Wychodząc do ringu ma ważyć już w okolicach 93 kilogramów.

- Plan jest taki, żeby być od niego szybszym. Jeśli wszystko potrwa powyżej czterech rund, utopię tego faceta. On nie ma wytrzymałości i kondycji. Haye to pieprzony klaun i c...a. Jest wstydem dla całej tej dyscypliny. Lubi balować, za treningiem nie przepada, a boksuje tylko dla pieniędzy - kontynuował Bellew.

- Bzdura. Wróciłem tylko po to, by odzyskać tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. Bellew ma wielką gębę, potrafi promować walkę i wie jak zajść ludziom za skórę. Mi też zresztą zaszedł. Opowiadał na mój temat wiele rzeczy, ale przecież nie osiągnął nawet części tego, co ja zdobyłem. Skończę ten pojedynek w dowolnym wybranym przez siebie momencie. Znokautuję go kiedy tylko tego zechcę - przekonuje sławny "Hayemaker".

- Jeśli trafi mnie na początku, będę w tarapatach, ale powstanę z desek i wygram. Po czwartej rundzie zmuszę go jednak do poddania. On nie ma serca i jeśli on się przewróci, to już pozostanie na macie ringu - dodał Bellew.