MAŁE PIĘŚCI: KUBA

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2016-11-27

R.I.P. El Comandante.

Luźno tłumaczona scena z "Domino Diaries", dzienników bokserskiego świra, który przez dekadę podróżował na Kubę, by opowiedzieć o pięściarstwie w służbie ideologii, wolności w klatce, szalonym głodzie i innych anomaliach wyspy u kresu reżimu Fidela. Nic nie jest tutaj czarno-białe, a gonzo idzie w parze z poważną refleksją.

"Spacer po przedmieściach Hawany. Znajomy mechanik pokazuje mi zdjęcia z podróży do Miami. Hummery, wille, baseny, jachty. Kiedy próbuje pokazać więcej zdjęć, otaczają go dzieci sąsiada, które chcę grać w pelotę. Następnie sprzedawcy ściskają jego rękę i pytają, jak leci. Ludzie wychylają się z domów i zapraszają na kawę. Stare kobiety sprzedające kwiaty pytają o zdrowie matki. Fala znajomych nie przestaje płynąć, co chwila ktoś go obejmuje. 

Hummery, wille, baseny, jachty.

- Chcesz mieć to wszystko, kiedy zamieszkasz w Miami?

- Oczywiście, że chcę. Tutaj nigdy nie miałem niczego. 

- Castro powinien cię zabić.

- To prawda.

- Okej, przypływasz do Miami, zdobywasz fortunę i posiadasz te wszystkie rzeczy. Czujesz się lepiej niż na Kubie?

- Dlaczego nie?

- Bo jesteś nadziany, ale możesz się ciągle bać, że wszystko stracisz. Że żona zabierze ci połowę majątku. Musisz przy tym żyć w ogrodzonym osiedlu. Po prostu obawiasz się ludzi. Poczucie wspólnoty nie istnieje, sąsiedzi mają się nawzajem w dupie. Wszyscy mają się nawzajem w dupie. Dzieci cię nie szanują, chcą tylko pieniędzy, chcą zabić nieustanną nudę. Starzy ludzie są w domach opieki, nikt nie chce mieć z nimi styczności, bo nie ma w tym żadnego interesu. W ogóle nikogo nie możesz bezinteresownie dotykać. Wszystko podszyte jest podtekstami.

- Gdybym nie mógł nikogo dotykać... Człowieku, ja bym umarł. Umarł bez dwóch zdań. Kuba to pieprzone zoo, ale wszystkich tutaj dotykam."

(tłum. własne)