SZESNAŚCIE LAT MINĘŁO - LENNOX LEWIS vs DAVID TUA
To dla nas święto narodowe, polscy piłkarze dostosowali się do tej otoczki, a w świecie boksu obchodzimy szesnastą rocznicę walki Davida Tuy (37-1, 32 KO) z ówczesnym królem wagi ciężkiej, Lennoxem Lewisem (37-1-1, 29 KO).
Anglik bronił pasów WBC (po raz dziewiąty) i IBF (po raz czwarty). W obu federacjach obowiązkowym pretendentem był właśnie bardzo niski (177 centymetrów!), za to krępy i potwornie silny Nowozelandczyk. Zasłużył sobie na to wygranymi nad takimi mocarzami jak John Ruiz (KO 1), Darroll Wilson (KO 1), David Izon (TKO 12), Oleg Maskajew (TKO 11) czy Hasim Rahman (TKO 10). Po drodze odprawił również etatowego sparingpartnera Evandera Holyfielda - Gary'ego Bella (TKO 1), oraz dobrze poukładanego Obeda Sullivana (KO 1). Bukmacherzy stawiali na wygraną Brytyjczyka w stosunku trzy do jednego, jednak specjaliści, którzy ciągle jeszcze kwestionowali odporność na ciosy mistrza, często typowali niespodziankę.
- To leniwy mistrz. Jak podkręci trochę tempo, to po trzech rundach jest już bardzo zmęczony - nakręcał się challenger.
Promotorzy Tuy żądali czterech milionów dolarów za ten pojedynek. Przeciwna strona oferowała 3,25 miliona. Ostatecznie spotkano się po środku i pretendent zarobił trzy i pół miliona dolarów. Lennox miał zagwarantowane o pięć baniek więcej - osiem i pół miliona dolarów. Na trybunach Mandalay Bay Resort & Casino w Las Vegas zasiadło 12,085 kibiców, co dało organizatorom zarobek ponad sześciu i pół miliona ($6,508,500). Dodatkowo kibice wykupili ponad 420 tysięcy przyłączy PPV.
- Jestem może niski, za to bardzo duży. Jego szczęka jest podejrzana. Przegrał z McCallem, Briggs go zamroczył, kiedy więc wyjdziemy do ringu, zgaszę mu światło - odgrażał się "Terminator".
- Lewis nigdy dotąd nie miał do czynienia z takim zawodnikiem jak David. Nie będę zdziwiony, jeśli po pierwszej rundzie wróci do narożnika i powie do swoich ludzi "Nie byłem przygotowany na coś takiego". Będzie mocno zaskoczony - dodawał Ronnie Shields, drugi trener Tuy i asystent Kevina Barry'ego.
- Nie dosięgnie mnie swoim ciosem, będę je przepuszczał. Niech Tua opowiada co chce, na szczęście ostatecznie liczy się tylko to, co pokaże się potem w ringu - mówił jak zwykle zimny i opanowany Lennox.
Champion zatrudnił kilku sparingpartnerów, ale dwoma głównymi byli - również krępy i mocno bijący Gerald Nobles (17-0, 14 KO), a także kumpel Lewisa z reprezentacji olimpijskiej Kanady, wicemistrz z Seulu Egerton Marcus.
Sama walka była bardzo jednostronna, a kibice, którzy wietrzyli sensację i niezłą bójkę, od połowy kilka razy wybuczeli obu zawodników. Szczególnie Tuę, który nie podejmował ryzyka. Anglik robił co do niego należy i ciosami prostymi bardzo łatwo ograł przeciwnika. Po ostatnim gongu sędziowie wskazali na niego punktując 117:111, 118:110 i 119:109. Ten ostatni werdykt był najbliższy prawdy, bo Tua tylko w pierwszej rundzie ostrzej natarł na mistrza.
- Do zdobycia mistrzostwa świata wagi ciężkiej potrzeba trochę więcej niż lewy sierpowy i efektowna fryzura. Jeszcze przed walką doskonale wiedzieliśmy, że ten facet w ogóle nie ma prawej ręki, a jedynym zagrożeniem jest lewy sierp. Szczerze mówiąc moi dwaj główni sparingpartnerzy, czyli Egerton Marcus i Gerald Nobles, sprawili mi na sparingach dużo więcej kłopotów niż dzisiaj Tua. On ma granitową szczękę, ale zero talentu - pastwił się nad swoją ofiarą Lewis.
- Dałem z siebie wszystko, wyrazy szacunku dla mistrza - mówił przygnębiony Tua.
- Teraz chcę walki z Mike'em Tysonem. Jestem najlepszy i chcę to udowodnić - kontynuował król WBC i IBF.
Lewis wyprowadził 674 ciosy, z których 300 doszło do celu. Tua wyprowadził 413 uderzeń. Trafił 110 razy, lecz ani razu tak naprawdę czysto i mocno.
Challenger tłumaczył się dzień później, że na dwa tygodnie przed terminem podczas jednego ze sparingów nabawił się kontuzji żeber. - To śmieszne. Ja podczas tych przygotowań miałem problemy z kolanem, nosem i uchem, ale tak to już jest podczas trudnego obozu. Prawdziwym problemem Tuy w ringu nie były żebra, tylko ja - kpił z wymówek rywala Lewis.
Gratki dla autora.
Zapamiętałem z konferencji prasowej jak Lewis powiedział: "największą trudnością w tej walce będzie podjęcie decyzji czy uderzyć go w twarz czy tę jego idiotyczną fryzurę" :)
Sama walka mnie mocno zawiodła. Świat obiegło zdjęcie Tuy wpuszczonego w liny.
To były czasy.
Pozdrawiam
Przypuszczam że Lewis w tym pojedynku "nauczył" Władka jak skutecznie "walczyć" z niskimi ale niebezpiecznymi zawodnikami :)
Data: 12-11-2016 09:58:39
Przypuszczam że Lewis w tym pojedynku "nauczył" Władka jak skutecznie "walczyć" z niskimi ale niebezpiecznymi zawodnikami :)
"hehe" :)
Proponowalbym redakcji jakas fajna serie artykułów o najlepszych walkach poprzednich dekad. Niech sie ludziom przypomna stwrcia typu Ward vs Gatti, Pac vs Morales, Barrera, Marquez, Bowe vs Hollyfiel, Tua vs Ike, czy nawet jeszcze starsze jak Holmes vs Norton, Duran vs Leonard, Hearns vs Hagler itd.
Niech ludzie sobie przypomna, co kiedys nazywano zajebistymi walkami.
Steward nauczyl Lennoxa wykorzystywać w pełni warunki fizyczne,w klinczach i poldystansie,ale pomimo tego nawet w walkach z naprawdę dobrymi inside fighterami jak Morrison,Mercer czy Tyson Lewis nie unikal wymian w poldystansie.W walce z Tua tego nie było.Praca nog,jab prawy prosty.Byly momenty ze Lennox spierdalal po ringu jak wolodia Kliczko.
Tua byl jednym z najmocnieniej uderzajacych hevy ever i Lennox miał tego swiadomosc...
Twój cytat:"Walka bardzo brzydka dla oka - lustrzane odbicie Kliczko vs Powietkin"
#
#
Całkiem nieprawdziwa teza z Twojej strony.
Kliczko zadał więcej klinczów i fauli w jednej rundzie niż Lennox w całej walce,czyli w 12 rundach z David Tua.
Także nijak się ma do rzeczywistości to co piszesz.
Bez obrazy oczywiście.
P.S. Takiej "walki" jak Władek vs Povetkin nigdy nie było, to był ewenement w całej historii boksu, to był precedens.
Jak dla mnie Fres vs Ruiz to był mały pikuś przy Władku vs Povetkin.
Władek łapał Povetkina, uwieszał się na nim, stosował chwyty zapaśnicze, przyduszał, uderzał łokciem, łapał za szyję, za tułów, za ręce, za głowę, ściągał przedramieniem i łokciem, no i klinczował, a robił to więcej razy niż zadawał ciosów, czyli 15 fauli i klinczy na rundę, ponad 180 w całej walce.
Ruiz vs Oquendo to był brzydki pojedynek, ale nie przebije tej parodii jaka wydarzyła się w "walce" Władka z Povetkinem.
Ruiz, czy też Oquendo nawet nie dorastaja do pięt w tej dziedzinie Władkowi, ponieważ nie mają takiego
repertuaru i arsenału klinczy i fauli oraz umiejetnosci w ich stosowaniu co Władek.
Winni byli obaj.
Jedyny "moment" to ta ostatnia akcja Ruiza.