PACMAN WRACA PO SWÓJ STARY PAS I SKALP KOLEJNEGO MISTRZA

Wojciech Czuba, Informacja własna

2016-11-03

W najbliższą sobotę 5 listopada do ringu w Las Vegas wkroczy jedyny czempion ośmiu kategorii wagowych, niesamowity Manny Pacquiao (58-6-2, 38 KO). Gwiazdor z Filipin tym razem za przeciwnika będzie miał młodego wilka Jessie Vargasa (27-1, 10 KO), a stawką ich pojedynku będzie należący do młodszego o dziesięć lat Amerykanina pas mistrza świata WBO wagi półśredniej. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi stacja Polsat Sport, początek w nocy z soboty na niedzielę od godziny 02:00.

Na co jeszcze stać najsłynniejszego podopiecznego trenera Freddiego Roacha? Czy w pięściach „Pacmana” jest jeszcze ogień? Czy jedną z największych ikon zawodowego boksu ostatnich lat stać jeszcze na rywalizację na światowym poziomie? Takie pytania zadają sobie zarówno eksperci, jak i kibice sympatycznego Filipińczyka.

Jedno jest pewne, Manny po ostatniej zwycięskiej wojnie z Timothy Bradleyem (33-2-1, 13 KO) w kwietniu tego roku, po której zapowiedział swoją emeryturę, bez boksu wytrzymał zaledwie siedem miesięcy. W czasie tego długiego urlopu Pacquiao spełniał swoje marzenia polityczne pełniąc sumiennie obowiązki senatora. To właśnie ta odpowiedzialna praca spowodowała, że krócej niż zazwyczaj trenował w słynnym klubie Roacha Wild Card Gym, do którego zawitał zaledwie kilkanaście dni przed nadchodzącą walką. Oczywiście ten znany z wielkiego poświęcenia na sali treningowej zawodnik przygotowywał się ostro u siebie na Filipinach. Nie mniej ciekawe, w jakiej będzie formie...

Faworytem jest oczywiście Manny, dla którego grupa Top Rank sama wyprodukuje transmisję PPV. Dostęp do gali w Thomas & Mack Center w Las Vegas będzie kosztował 59,99 dolarów. Wszystko dlatego, że HBO nie było zainteresowane pokazaniem powrotu jednego z najpopularniejszych pięściarzy ostatnich lat, głównie z powodu słabej rozpoznawalności jego rywala oraz bliskości innej gali PPV (Kowaliow-Ward).

No cóż, Vargas jak na razie nie należy do wielkich i uwielbianych przez miliony mistrzów. Jednakże eksperci uważają, że ten chłopak ma spory talent. Ma też jednak i wady, które w czerwcu 2015 roku obnażył dobry znajomy „Pacmana” Bradley, fundując 27-latkowi pierwszą porażkę w karierze. Pochodzący z „Miasta Aniołów” Jessie powrócił jednak w dobrym stylu w marcu tego roku, kiedy to zastopował w 9. rundzie niepokonanego dotychczas Sadama Alego (23-1, 13 KO) i odbierając w nagrodę wakujące trofeum WBO.

Co będzie górą - młodość czy doświadczenie? Który styl okaże się lepszy - technika Vargasa czy bezpardonowy atak Pacquiao? Bitwa zapowiada się całkiem nieźle. Sobotnią noc warto zarwać również dlatego, że bez względu na wynik jest to być może ostatni występ jedynego w swoim rodzaju „Pacmana”. Panowie, odpalcie więc fajerwerki i niech wygra lepszy!