LUCAS BROWNE: WALKA Z BRIGGSEM BĘDZIE PRAWDZIWĄ WOJNĄ

Redakcja, Sky Sports

2016-11-02

Lucas Browne (24-0, 21 KO) nokautując Rusłana Czagajewa zdobył już na początku marca tytuł "regularnego" mistrza świata wagi ciężkiej, lecz potem został go pozbawiony w kontrowersyjnych okolicznościach. Wkrótce stanie przed szansą odzyskania pasa WBA Regular, gdy spotka się z Shannonem Briggsem (60-6-1, 53 KO).

Do końca roku muszą być znane już wszystkie detale, tak więc obie strony mają czas, by do 31 grudnia podpisać kontrakty na walkę. Prawdopodobnie jednak do porozumienia dojdzie znacznie szybciej.

- Cieszę się, że dojdzie do tej walki i cieszę się, że moim rywalem będzie właśnie Briggs. Zapewniam, że nasz pojedynek będzie wielką wojną z dużą dozą ryzyka - zapowiada mocno bijący Australijczyk.

W kuluarach mówiło się, że naprzeciw niego mógłby również stanąć David Haye (28-2, 26 KO), ale zdaniem Browne'a Briggs bardziej zasługuje na taką szansę.

- Powrót po trzech latach i obicie dwóch frajerów raczej nie powinien wynieść kogoś na pierwsze miejsce rankingu. Przecież nikt nawet nie znał tych jego rywali. Dobrze wręcz, że Haye został pominięty. Moim zdaniem on wcześniej unikał Briggsa, obawiając się go i uznając, że Shannon byłby zbyt dużym ryzykiem. Ale ja nie odmawiam i skrzyżuję rękawicę z Briggsem - kontynuował "Big Daddy".

- Z mojego punktu widzenia nasza konfrontacja będzie potyczką dwóch wielkich i silnych facetów, którzy są gotowi uderzyć i przyjąć cios. Damy ludziom dobrą walkę. Zależałoby mi na tym, aby nasze starcie odbyło się u mnie w Australii i nawet rozmawiałem o tym z Briggsem. On nie ma nic przeciwko temu. Jak zwykle o wszystkim zadecydują pieniądze, bo do naszej walki może również dojść w Ameryce, Anglii, ale nawet Chinach - dodał Browne.

Przypomnijmy, że zwycięzca pojedynku Browne'a z Briggsem będzie musiał w przeciągu 120 dni stoczyć obowiązkową pierwszą obronę przeciwko Fresowi Oquendo (37-8, 24 KO).