DE LA HOYA: WALKA Z PACQUIAO BYŁA JAK WYJŚCIE NA RZEŹ

Redakcja, ESPN

2016-10-23

Dla niektórych była to duża niespodzianka, ale Oscar De La Hoya nie ukrywa, że sam dobrze wiedział, że w grudniu 2008 roku spotka go lanie z rąk Manny'ego Pacquiao.

Filipińczyk wykonał wtedy przeskok o dwie kategorie wagowe, co dla wielu - w połączeniu z ponad 10-centymetrową różnicą wzrostu - było szaleństwem. W ringu nie dał jednak większemu rywalowi żadnych szans.

- Nigdy nie zapomnę, jak wychodziłem wtedy do ringu. Wiedziałem, że zostanę pobity. To było jak wyjście na rzeź, nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. Wyobraźcie sobie, jak wychodzicie do ringu i dobrze wiecie, że czeka was lanie. Równie dobrze mogłem uciec do szatni, ale zawsze jednak podejmuję walkę. Nie miałem wtedy już nic w baku, byłem trupem - wspomina "Złoty Chłopiec".

De La Hoya przegrał po ośmiu rundach i już nigdy nie wrócił między liny. Nie ukrywa jednak, że pokusa wielokrotnie była.

- Myślę o tym każdego dnia. Chciałbym znowu walczyć, ale wiem, że mój organizm nie da już rady. Uwielbiałem walczyć z najlepszymi, więc gdybym wrócił, chciałbym boksować z "Canelo", to on jest teraz na szczycie. Wiem jednak, że jeden cios od niego i byłoby sayonara - stwierdził.