GOŁOWKIN CHCE SAUNDERSA. 'DLA NIEGO TO JEST BIZNES'

Redakcja, laaficion.milenio.com

2016-10-22

Obóz Giennadija Gołowkina (36-0, 33 KO) tradycyjnie ma problem, bo na horyzoncie nie widać pięściarzy, którzy byliby gotowi stanąć w szranki z Kazachem.

- Kiedy Gołowkin nie ma zakontraktowanej żadnej walki, nikt nie chce negocjować. Ale kiedy tylko podpiszemy umowę, nagle pojawia się trzech czy czterech chętnych - mówi Abel Sanchez, szkoleniowiec "GGG".

Król wagi średniej miał boksować pod koniec roku z Danielem Jacobsem (32-1, 29 KO), ale do tej pory nie udało się dojść do porozumienia z przedstawicielami Amerykanina i plany zostały przesunięte na przyszły rok.

- Nie jestem sfrustrowany, że nikt nie chce ze mną walczyć. Każdy krok jest dla mnie ważny, cały czas pracuję nad swoją historią. Dla mnie nie jest istotne, kto będzie po drugiej stronie ringu, chcę tylko swojego ostatniego tytułu - powiedział "GGG".

Ten ostatni tytuł to pas WBO, który dzierży Anglik Billy Joe Saunders (23-0, 12 KO). Pięściarz z Wysp był już kilka miesięcy temu przymierzany do "GGG", ale walki odmówił ze względu na niesatysfakcjonującą gażę.

- Dla niego to jest biznes i ja to rozumiem. On nie jest nikim, to mistrz świata. Bez pieniędzy nie ma biznesu. Walka ze mną to dla niego ogromna szansa. Nieważne dla mnie, czy jest to BJ Saunders czy ktokolwiek inny, bylebym tylko miał szansę zdobycia tego tytułu - stwierdził 34-latek z Karagandy.

Obok Saundersa celem dla Kazacha jest oczywiście Saul Alvarez (48-1-1, 34 KO), z którym walka pozostaje największym potencjalnym wydarzeniem w świecie boksu. Zapytany o Meksykanina, zmęczony tematem Gołowkin odmówił komentarza, chętnie za to głos zabrał Sanchez.

- "Canelo" to rodzaj zawodnika, który mówi: "zgoda, ale musicie zapłacić mi majątek za tę walkę". To tak, jakby mówił, że po prostu nie chce tego pojedynku - skwitował.