Floyd Mayweather Jr przyznał, że poważne wątpliwości wzbudziło w nim rozstrzygnięcie wrześniowej walki pomiędzy Giennadijem Gołowkinem (36-0, 33 KO) a Kellem Brookiem (36-1, 25 KO).
Anglik dobrze się prezentował na początku pojedynku w Londynie, ale po kilkunastu minutach Kazach osiągnął sporą przewagę i w końcu szkoleniowiec kontuzjowanego Brooka postanowił przerwać pojedynek w piątej rundzie.
- Żaden zawodnik nie powinien odpuszczać. Weźmy walkę Brooka. Narożnik wkroczył do akcji i rzucił ręcznik. Dla mnie to wyglądało na ustawkę - stwierdził Mayweather.
Amerykanin dodał przy okazji, że rozumie decyzję obozu Saula Alvareza (48-1-1, 34 KO), który od dawna jest przymierzany do Gołowkina, aby zaczekać z zakontraktowaniem tej potyczki.
- Gdyby "Canelo" był moim zawodnikiem, nie pozwoliłbym mu teraz walczyć z "GGG". Jestem promotorem i patrzę na stronę biznesową. Walkę trzeba odpowiednio zbudować - oznajmił.
Podkreślił też, że to Meksykanin, nad którym zanotował zwycięstwo w 2013 roku, byłby dla niego zdecydowanym faworytem tej konfrontacji.
- "Canelo" łatwo pokonałby "GGG", wygrałby przed czasem - powiedział.