Kell Brook jest zwycięzcą. Wszedł do ringu, by wygrać z najbardziej niebezpiecznym zawodnikiem na świecie. Stoczył wielką walkę. Bronił się niczym Floyd Mayweather, precyzyjnie kontrował, trafiał seriami krótkich ciosów, finezyjnie regulował dystans. Był szybszy i dokładniejszy; wyprzedzał akcje Gołowkina, zmieniał pozycje, sziftował i pivotował. Nawet w piątej rundzie unikał większości uderzeń i amortyzował te, które doszły celu. Wydawał się w pełni świadomy, gdy Dominic Ingle zaczął machać ręcznikiem. Być może uratował tym gestem karierę swojego zawodnika. Złamanie kości oczodołu, którego Brook doznał w drugiej rundzie, niewątpliwie odcisnęło piętno na przebiegu walki. Gdyby cios Kazacha nie doprowadził do tak poważnej kontuzji, Anglik miałby szansę na wydłużenie fascynującego spektaklu. Czy zdołałby wygrać? To pozostanie w sferze akademickich rozważań, fakty są takie, że ''GGG'' przyjmował czyste uderzenia Brooka bez zmrużenia oka. Kazach jest nadal bestią, choć odsłonił wczoraj ludzkie oblicze. Z jednej strony wybrał odpowiednią taktykę (technika i szybkość rywala wymuszały stosowanie morderczej presji), z drugiej wyglądał chwilami jak ordynarny siepacz. Śmiem wobec tego twierdzić, że Brook to zawodnik formatu P4P, pięściarski arystokrata. Nikt przed nim nie zmusił Gołowkina do tylu błędów.
Nie zapominajmy, że ''Special K'' był pierwszym elitarnym bokserem, z którym walczył ''Morderca o twarzy dziecka''. Widać teraz, że Kazachowi może zagrozić w wadze średniej silny fizycznie puncher (szeroko pojętej siły zabrakło Brookowi), napędzany w ofensywie technicznymi kombinacjami złożonymi z kilku ciosów, obdarzony szybkością i ringową inteligencją na najwyższym poziomie, elastyczny w obronie i bezkompromisowy. Część z tych warunków spełniają ''Canelo'' i Danny Jacobs, ale najbliższy ideałowi jest według mnie Chris Eubank Jr, charyzmatyczny superatleta nowej generacji, bijący bardzo mocno na korpus i wyprowadzający zabójcze podbródkowe. Choć wciąż brakuje mu technicznego okrzesania, walka z Gołowkinem w Anglii - prawdopodobna jeszcze w tym roku - byłaby pojedynkiem o ogromnym ładunku emocji i sportowej treści.
CZTERY ASY EUBANKA JUNIORA >>>
A jak wyglądałyby przenosiny ''GGG'' do wyższych kategorii wagowych? Jakiś czas temu sporo się o nich mówiło, jednak promotorzy Kazacha konsekwentnie dążą do unifikacji tytułów w limicie 160 funtów. Walki z Andre Wardem czy Kowaliowem są więc raczej melodią przyszłości. To właśnie one będą decydować o bokserskim dziedzictwie, jakie pozostawi Gołowkin. Jak powiedział niedawno Bernard Hopkins, ''trzeba przyznać, że w 90% przypadków GGG walczy z tymi, którzy są gotowi walczyć z nim. Jeśli chodzi o pozostałe 10% - musisz być kreatywny, jeśli chcesz być wielki. Kreatywny! Chodzi mi o to, że trzeba się rozglądać za takimi rywalami, przy których ludzie będą kwestionować twoje zdrowie psychiczne. Może spojrzeć o kategorię lub dwie wyżej, poszukać kogoś, kto dominuje w ten sam sposób. Dołączyć do ludzi takich, jak Bernard Hopkins, Sugar Ray Robinson, Sugar Ray Leonard. Jak nie możesz patrzeć w dół, spójrz w górę. Kto tam jest? Na przykład Siergiej Kowaliow. I kilku innych. Jest ich niewielu, ale są. A nie wygląda na to, żeby było coś szczególnego w wyzwaniu, jakie tworzy zawodnik wagi półśredniej, który przechodzi do średniej.'' Dopiero starcia z gigantami wagi półciężkiej zapewnią Gołowkinowi nieśmiertelność, której w drugiej rundzie dotknął Brook.