JARRELL MILLER: JESTEM NAJLEPSZYM AMERYKAŃSKIM CIĘŻKIM

Steve Kim, Boxingscene

2016-08-18

Jarrell Miller (17-0-1, 15 KO) wyrasta na jednego z ciekawszych prospektów wagi ciężkiej. Amerykanin jutro w nocy skrzyżuje rękawice z Fredem Kassim (18-5-1, 10 KO) i będzie miał okazję potwierdzić krążące o nim opinie.

- Ludzie jeszcze mnie nie znają, ale to tylko kwestia czasu. Odrobiłem swoje zadanie domowe, wziąłem trochę z boksu Jacka Johnsona, Alego, Tysona czy Mayweathera i zamierzam wejść na nowy poziom. Będę rozwalał kolejnych rywali i opowiadał o nich złe rzeczy. Oni nie szukają wyzwań, ja zaś mogę zmierzyć się z każdym i jestem na każdego gotowy. Upominam się o wielkie walki, ale nie po to, żeby tylko na nich zarobić. Nie jestem drugim Charlesem Martinem, ja chcę tych walk dla mojego dziedzictwa i dorobku sportowego. Pieniądze same kiedyś przyjdą - mówi "Big Baby", który niedawno obchodził 28. urodziny.

- Chciałbym w przyszłości być sam dla siebie szefem i samemu się promować. Mam wrażenie, że niektórzy liczą tylko na szybki zarobek i potem mogą odejść, ja podchodzę do tego inaczej. Krok po kroku, bez zbędnego pośpiechu, ludzie zaczną mnie w końcu rozpoznawać. Już dziś jestem najlepszym amerykańskim ciężkim i czymś najlepszym, co mogło spotkać boks - dodał Miller, który nie ukrywa, iż chętnie skrzyżowałby rękawice z wysoko notowanym Andym Ruizem Jr (28-0, 19 KO).

- Po tej wygranej Jarrell znajdzie się już w sytuacji, gdy będzie mógł boksować w eliminatorze jednej z federacji. Nie będzie już więc mowy o tym, by inni dalej go unikali - wtrącił współpromujący zawodnika Greg Cohen.