Zawód po odwołaniu walki z Aleksandrem Powietkinem, a potem okupione kontuzjami zwycięstwo nad Chrisem Arreolą - ostatnie miesiące nie były dla Deontaya Wildera (37-0, 36 KO) najlepsze, jednak "Brązowy Bombardier" ma ambitne play i w 2017 roku chce zasiąść na tronie wagi ciężkiej.
- Chcemy jak największych walk, czy to z Furym, Kliczką czy Joshuą. Jeśli ci zawodnicy nie będą dostępni, nie będziemy czekać. Będziemy walczyć, gdy tylko będziemy gotowi, a potem zmierzymy się z którymś z nich - mówi Jay Deas, szkoleniowiec i menedżer Amerykanina.
Mistrz WBC planuje wrócić na ring w marcu. Według lekarzy najwcześniej za pół roku będzie mógł wznowić treningi. - Chcemy to wszystko zrobić we właściwy sposób, nie zamierzamy się spieszyć. Ale myślę, że i tak będziemy gotowi przed terminem - oznajmił Deas.
Sam Wilder przyznaje, że poza walkami z pozostałymi mistrzami ciągle interesuje go też potyczka z Powietkinem, mimo podejrzeń o stosowanie przez Rosjanina dopingu. - Czeka go prawdziwe lanie - zapowiedział.