MICHAŁ CIEŚLAK: TO BYŁA BARDZO CENNA LEKCJA BOKSU

Piotr Fajks, Informacja własna

2016-06-04

W minioną sobotę Michał Cieślak (13-0, 9 KO) po trudnej dla siebie walce zastopował w dziewiątym starciu niepokonanego wcześniej Aleksandra Kubicza (9-1, 6 KO). Pięściarz z Radomia nie ukrywa, że była to dla niego bardzo cenna lekcja boksu i wyciągnął z niej odpowiednie wnioski.

- Takiej walki potrzebowałem między innymi dlatego, że mogłem sprawdzić się kondycyjnie. Nigdy wcześniej nie boksował aż tylu rund. Powiem szczerze, Rosjanin był bardzo niewygodny, ale nie zmienia to faktu, że za bardzo chciałem skończyć go przed czasem - przyznaje podopieczny Adama Jabłońskiego.

- To była dobra nauka i dobrze, że taki pojedynek przydarzył się właśnie teraz. W czwartym starciu miałem delikatny kryzys, który jednak przetrzymałem i złapałem drugi oddech. To właśnie wtedy nabawiłem się rozcięcia na nosie. Później czułem się już świetnie, mógłbym walczyć nawet dwanaście rund. W dziewiątej wszedł mi soczysty prawy i skończyło się jak wszyscy widzieli. Teraz jadę na zasłużone wakacje. Prawdopodobnie rozpocznę urlopowanie już w najbliższy piątek od pobytu w Sopocie, później być może udam się na jakiś wypoczynek za granicę. Ważne żebym dobrze się zregenerował, bo od ponad sześciu miesięcy byłem w ciągłym reżimie treningowym. Na salę planuję wrócić nie wcześniej niż za trzy tygodnie, ponieważ kolejny strat planowany jest dopiero na wrzesień - przyznał pnący się coraz mocniej w hierarchii wagi junior ciężkiej zawodnik.

MICHAŁ CIEŚLAK: SERWIS SPECJALNY >>>

- Póki co nadal będę pracować z trenerami z Radomia, czyli Adamem Jabłoński i Rafałem Wojdą, jednak nie ukrywam, że pewnie nastanie taki moment w mojej karierze, gdy będę zmuszony opuścić moje rodzinne miasto. Jeżeli poczuję, że się przestałem rozwijać i chcę od życia czegoś więcej, to będę musiał zmienić dotychczasowy sztab szkoleniowy i poszukać nowego bodźca treningowego. Zresztą od zawsze mówiłem, że nie zamierzam do końca życia trenować w Radomiu - dodał Cieślak.