Rachim Czakijew (25-2, 18 KO) nie wyciąga wniosków i jawi się jako bardzo silny, ale jednak jednowymiarowy zawodnik. Przed momentem pokonał w Moskwie Tamasa Lodiego (18-7-2, 15 KO), lecz znów nie zachwycił.
Przez pierwsze trzy rundy mistrz olimpijski z Pekinu nacierał, bił dynamicznie lewym hakiem pod prawy łokieć, ale nie zdołał przełamać Węgra. Od czwartego starcia tempo spadło, wszystko było przewidywalne i... trochę nudne. Lodi boksował momentami przestraszony, ale i tak zdołał kilka razy skontrować swoją prawą ręką.
Po gongu kończącym ósmą odsłonę jeden sędzia punktował 79:73, a dwaj pozostali 80:72 - wszyscy na korzyść Czakijewa.