Najpierw Tysonem Furym (25-0, 18 KO) poniewierał zawodnik wagi półciężkiej, później sfrustrowany jego formą wujek i trener opuścił obóz, a potem okazało się... że to wszystko nieprawda.
- Nabrałem was wszystkich. Czuję się jak szef. Chwila, ja jestem szefem! - napisał Fury na Instagramie obok kolejnego filmu, który opublikował w środę późnym wieczorem.
Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej mistrz wagi ciężkiej żalił się kibicom, że trzykrotnie padał na deski podczas sparingu z belgijskim bokserem występującym w dywizji półciężkiej. Mówił o siniakach i rozcięciach na twarzy.
- Jak widzicie, nie mam żadnych rozcięć. Tylko lekkie obtarcia od sznurowania na rękawicach. Ci, co mnie znają, wiedzą, że podczas sparingów nie używam kasku. Żadnych rozcięć, jestem w fantastycznej formie! - stwierdził.
Fury przygotowuje się do walki rewanżowej z Władimirem Kliczką (64-4, 53 KO). Dojdzie do niej 9 lipca w Manchesterze.