SYROWATKA PEWNIE NA PUNKTY

Redakcja, Informacja własna

2016-05-07

Michał Syrowatka (15-1, 4 KO) stosunkowo łatwo uporał się ze znacznie groźniejszym niż wskazywałby na to rekord Andriejem Staliarczukiem (11-26-5, 2 KO) podczas trwającej gali w Tarnowie.

Polak zaczął bardzo dobrze. Ustawiony bocznie podchodził blisko rywala nogami, balansem unikał jego uderzeń, samemu natomiast karcąc go szybkim jabem i polując czymś mocniejszym. W drugiej rundzie najpierw popisał się ciekawą akcją lewy hak na dół-lewy sierp na górę, potem dwukrotnie wystrzelił bezpośrednim prawym. Dwadzieścia pięć sekund przed końcem trzeciego starcia podopieczny Andrzeja Liczika trafił mocnym prawym krzyżowym, po którym Białorusin poleciał na liny i zachowując zimną krew przyklęknął, by dać się policzyć do ośmiu. Syrowatka szybko poprawił potężnym prawym sierpowym w okolice skroni i kolejny taki cios prawdopodobnie zakończyłby potyczkę. Zamiast tego usłyszeliśmy jednak dźwięk gongu.

Michał popełnił błąd podobny do tego z pierwszej walki z Jackiewiczem. Po przerwie wyszedł urwać głowę Staliarczukowi, czym sam sobie utrudnił zadanie. W piątym starciu poukładał sobie już wszystko po swojej myśli i znów przejął pełną kontrolę. Szóstą rundę chciał zakończyć efektownie, co mu nie wychodziło, ale kiedy zamiast bić obszernymi sierpami powrócił do lewego prostego, przeciwnik znów okazał się bezradny. Sędziowie nie mieli wątpliwości, wskazując na Polaka w stosunku 59:54, 60:53 i 60:53.

- Boksowałem trochę spięty, nie biłem seriami, a po nokdaunie niepotrzebnie się spiąłem. Dodatkowo długo byłem w treningu, jechałem jeszcze na paliwie po Polsat Boxing Night i tak naprawdę w ostatnich tygodniach zamiast coraz lepiej, czułem się coraz gorzej. Staliarczuk dawał jednak trudne walki naszym prospektom, czyli Leśniakowi, Wrzesińskiemu czy Dąbrowskiemu, a ja na ich tle i tak stosunkowo łatwo poradziłem sobie z tym zawodnikiem - powiedział po wszystkim Syrowatka.