DE LA HOYA: TROCHĘ OBAWIAM SIĘ O CANELO

Redakcja, Boxingscene

2016-05-05

Do walki Saula Alvareza (46-1-1, 32 KO) z Amirem Khanem (31-3, 19 KO) pozostało już tylko kilkadziesiąt godzin. Główni bohaterowie wzięli udział w ostatniej konferencji prasowej promującej to wydarzenie.

- Nie ma już za dużo do powiedzenia, walka zbliża się wielkimi krokami. Mogę tylko powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z całej tej roboty, jaką wykonaliśmy podczas obozu. Wiemy co mój rywal wniesie do ringu, czyli spryt, kombinacje i szybkość. Wierzę jednak, że przepracowałem ten okres na tyle dobrze, że będę w stanie zneutralizować jego zalety. Viva Mexico! - krzyczał popularny Canelo.

- Przeciwnik to kawał silnego twardziela, lecz będę przygotowany na wszystko co zaproponuje mi w ringu. I właśnie dlatego zgodziłem się podjąć rękawicę. Ja naprawdę wierzę w swoje zwycięstwo. Saul to wielki mistrz, jednak teraz nadszedł mój czas w boksie zawodowym. Przede mną wielka szansa i nie zamierzam jej zmarnować - odparł skazywany w stosunku pięć do jednego na pożarcie challenger.

Całą otoczkę najbardziej podkręcał promujący to wydarzenie Oscar De La Hoya, który stara się przekonać wszystkich, że tu wcale nie ma wyraźnego faworyta.

- Słuchajcie, a kto by pomyślał przed sezonem, że piłkarze Leicester zdobędą mistrza Anglii? Przecież bukmacherzy płacili wtedy w stosunku 5000 do 1. Kto by pomyślał, że Ali będzie w stanie pobić Foremana? Mam złe przeczucia i obawiam się o Alvareza. Przecież nie bez powodu Mayweather Jr i Pacquiao tak unikali spotkania z Khanem. Może nie jest faworytem tego starcia u bukmacherów, lecz ci, którzy naprawdę znają się na boksie, widzą go w roli faworyta. Nie wszyscy, ale spora grupa stawia właśnie na Khana - stwierdził szef grupy Golden Boy Promotions.