Abu Sajjafa, grupa terrorystyczna, która chce oderwać południe Filipin od reszty kraju i utworzyć na tym terenie państwo islamskie, zagroziła, że porwie Manny'ego Pacquiao - twierdzi prezydent Benigno Aquino III.
W poniedziałek członkowie tej grupy mieli ściąć kanadyjskiego zakładnika. Zamierzali również zdetonować bomby w Manili, aby zdobyć fundusze na rzecz Państwa Islamskiego, ale ich plany udaremniono, oświadczył prezydent, którego kadencja dobiega końca w czerwcu. Podkreślił, że i on sam może stać się celem terrorystów.
- Były plany, żeby porwać Manny'ego Pacquiao lub jedno z jego dzieci, a także moją siostrę lub któreś z jej dzieci. Mieli im posłużyć do negocjacji w celu uwolnienia ich ludzi - mówił w środę Aquino III.
Pacquiao, mistrz świata w ośmiu kategoriach wagowych i najbardziej znana osoba na Filipinach, przyznał, że nie spodobało mu się, iż prezydent nagłośnił sprawę w mediach, zamiast zająć się nią w sposób dyskretny. Nadmienił też, że jest zaskoczony, iż ktoś chciałby go porwać.
- Wszyscy Filipińczycy to moi przyjaciele. Kocham ich, zwłaszcza muzułmanów - oznajmił.
Nie wiadomo, na ile realne są groźny pod adresem 37-latka, niemniej postanowił on zachować wszelkie środki ostrożności.
- Poprosiłem o ochronę, żeby moja rodzina była bezpieczna, tym bardziej że nie ma mnie teraz z nimi - oznajmił.
Pacquiao 9 kwietnia w prawdopodobnie ostatniej walce w karierze pokonał Timothy'ego Bradleya. Teraz koncentruje się na karierze politycznej - w maju wystartuje w wyborach do filipińskiego Senatu.