DZIESIĘCIU NAJWIĘKSZYCH WAGI LEKKIEJ WEDŁUG BOXING NEWS

Wojciech Czuba, Opracowanie własne/Boxing News

2016-04-13

Kibice uwielbiają różnego rodzaju rankingi i zestawienia. Poniżej prezentujemy Wam listę dziesięciu wspaniałych mistrzów kategorii lekkiej według najstarszego brytyjskiego magazynu pięściarskiego - Boxing News.

10. Julio Cesar Chavez (107-6-2, 86 KO).
Miano najlepszego meksykańskiego boksera w historii musi robić wrażenie. Oczywiście Chavez nie zabawił zbyt długo w wadze lekkiej, ale to właśnie w tej dywizji jego umiejętności robiły największe wrażenie. Chavez był niepokonany w 56 walkach, kiedy w 1987 roku zwalił z hukiem z tronu WBA Edwina Rosario, a następnie zanotował trzy udane obrony. Warto dodać, że ten niesamowity wojownik po raz pierwszy smak porażki poznał dopiero w swoim 91. występie i, że to właśnie jego oglądało na żywo najwięcej kibiców. Gdy w 1993 roku na Estadio Azteca w Mexico City zastopował Grega Haugena, owacje na stojąco zgotowało mu ponad sto trzydzieści dwa tysiące fanów!

9. Freddie Welsh (74-5-7, 34 KO).
Urodzony w 1886 roku w Pontypridd w Walii Welsh został jednym z kilku zaledwie brytyjskich pięściarzy, którzy z powodzeniem podbili Amerykę. Za wielką wodą zadebiutował w 1905 roku w Filadelfii i dziewięć lat później zwyciężając Willie Ritchego zdobył mistrzostwo świata. Co ciekawe noszący przydomek "Czarodziej" Welsh, jako jeden z nielicznych mistrzów w historii był wegetarianinem. Jego bardzo nietypowa jak na tamte czasy dieta nie przeszkodziła mu zwyciężać takie ówczesne gwiazdy jak chociażby Bena Leonarda, Ada Wolgasta, Abe Attella czy Jima Driscolla. Zmarł w biedzie w 1927 roku przeżywszy zaledwie 41 lat.

8. Alexis Arguello (77-8, 62 KO).
Wspaniały nikaraguański czempion. Zdobył pas WBC w 1981 roku kosztem twardego Szkota Jimiego Watta i obronił go czterokrotnie, zanim nie poszedł w górę. Prawdziwy mistrz, który potrafił z powodzeniem połączyć umiejętności techniczne z ogromną siłą, dzięki czemu zresztą doczekał się szybko wymownego przydomku "Eksplozywny Chudy Facet". Zmarł w 2009 roku w wieku 57 lat.

7. Carlos Ortiz (61-7-1, 30 KO).
Słynący z wielkiego zamiłowania do imprez i zabawy Portorykańczyk z pewnością nie był stałym bywalcem sal treningowych, jednak ogromny talent do walki pozwolił mu osiągnąć wiele. Mistrzowski tytuł WBA zdobył w 1962 roku pokonując Joe Browne'a. Po pięciu udanych obronach stracił pas na rzecz Ismaela Laguny w 1965, któremu jednak udanie zrewanżował się już siedem miesięcy później. Po tej zemście na "Tygrysie" z Panamy zanotował pięć kolejnych zwycięskich mistrzowskich występów. Ortiz przeszedł na emeryturę w 1972 roku po przegranej przed czasem ze świetnym Szkotem Kenem Buchananem.

6. Tony Canzoneri (137-24-10, 44 KO).
Nie było żadną tajemnicą, że ten włosko-amerykański zawodnik ma silne powiązania z mafią. Jakże mogło być inaczej, skoro jego ojcem był jeden z jej nowojorskich szefów i mówiło się, że Tony ma kontynuować tę rodzinną tradycję. Tak czy inaczej Canzoneri, z czym zgadzają się wszyscy eksperci, był również niesamowitą maszyną do bicia. Stoczył w sumie 171 walk od roku 1925 do 1939 i ścierał się z powodzeniem z najtwardszymi w biznesie. Ten zadziorny czempion wagi piórkowej i junior półśredniej tytuł w kategorii lekkiej zdobył w niespełna jedną rundę, demolując w 1930 roku Ala Singera, a następnie dwukrotnie odparł atak Brytyjczyka Jacka "Kida" Berga. Na swoim rozkładzie miał m.in. innych wielkich mistrzów tamtych lat, jak chociażby Kid Chocolate, Billy Petrolle i Lou Ambers. Zmarł w 1959 roku w wieku 51 lat.

5. Ike Williams (127-24-4, 61 KO).
Wojownik kompletny, którego wielkie osiągnięcia sportowe skaziły powiązania z ówczesnym gangsterem Blinkym Palermo. W 1960 roku pochodzący z Georgii Williams zeznawał przed organami sprawiedliwości, które dotarły do powiązań mafii ze sportem i wyjaśniał, że miewał liczne propozycje łapówek i rozkazy "podkładania się" od gangsterów. Na szczęście w ringu Williams nie potrzebował niczyjej pomocy i nie bał się nikogo. Ten potężny puncher znajdował się na szczycie od 1944 do 1951, pokonując takie sławy jak Kid Gavilan, Beau Jack, Bob Montgomery, Juan Zurita i Sammy Angott. Zawiesił rękawice na kołku legitymując się budzącym podziw rekordem 127 zwycięstw w 155 pojedynkach.

4. Pernell Whitaker (40-4-1, 17 KO).
Doskonały nowoczesny pięściarz z budzącymi podziw umiejętnościami defensywnymi, określany przez ekspertów mianem ringowego geniusza. Tytuł wagi lekkiej obronił osiem razy, począwszy od 1989 do 1991 roku, a następnie podbił wagę junior półśrednią, półśrednią i junior średnią. Niestety kokainowy nałóg spowolnił go i walnie przyczynił się do zakończenia przez "Sweat Pea" kariery. Tak naprawdę jedynym przeciwnikiem, który zdołał go pokonać, była właśnie kokaina. W latach swojej świetności Whitaker mógł zwyciężyć każdego. Oczywiście ten wielki pięściarz był świadom swojego talentu i często tak zwykł mówić: "Nie dbam o to, z kim walczę. Może to być nawet Bóg. Jeżeli nie zechcę, aby Bóg mnie trafiał, to On mnie nie trafi."

3. Joe Gans (145-10-16, 100 KO).
Ten niebagatelny czempion był pierwszym Afro-Amerykaninem, który zdobył tytuł mistrza świata. Trofeum wagi lekkiej piastował od 1902 aż do 1908 roku i w trakcie wielu walk zaliczył między innymi pamiętne 42-rundowe zwycięstwo nad wspaniałym Battlingiem Nelsonem. Z tym samym urodzonym w Kopenhadze Duńczykiem stracił trofeum w 1908, zostając znokautowanym w siedemnastej rundzie. Niedługo później ponownie został zastopowany przez Nelsona, ale zawodnik ten odczuwał już wyraźnie postępującą gruźlicę. To właśnie ta szerząca wówczas spustoszenie choroba sprawiła, że w 1910 roku zmarł mając zaledwie 35 lat. Ciekawostką jest fakt, że Gans po każdej wygranej bitwie wysyłał do swojej licznej rodziny telegram następującej treści: "Przyniosę do domu bekon."  

2. Benny Leonard (89-6-1, 70 KO).
Ze swoimi pokrytymi brylantyną włosami i przystojną twarzą Leonard, jeden z najwspanialszych żydowskich pięściarzy w historii, wyglądał bardziej jak aktor niż budzący grozę w ringu niszczyciel. Urodzony jako Benjamin Leiner w żydowskim getcie na Manhatanie czempion połączył doskonale technikę z bezwzględnym ciągiem na przeciwnika. To właśnie Leonard, a nie Ali, zasłynął jako pierwszy z tego, że wyprowadzał swoich przeciwników z równowagi krzycząc im w czasie walki do ucha "Tylko na tyle cię stać?!". Mistrzem świata został w 1917 roku, gdy w niespełna dziewięć rund rozgromił wspomnianego już w tym artykule Walijczyka Freddiego Welsha i zanotował siedem udanych obron w przeciągu ośmiu lat. Gdy podczas wielkiego kryzysu na Wall Street stracił wszystkie swoje oszczędności, w 1931 roku zdecydował się na niepotrzebny powrót. Zmarł na atak serca w 1947 podczas sędziowania walki bokserskiej, mając zaledwie 51 lat. Podobnie do wielu ówczesnych pięściarzy i jemu zarzucano powiązania z żydowską mafią, ale mimo to, cóż to był za wojownik!

1. Roberto Duran (103-16, 70 KO).
Bez wątpienia to miejsce nie mogło przypaść nikomu innemu niż panamskiej mieszance ognia i wściekłości, jaką prezentował w ringu Duran, stając się jednym z najwspanialszych pięściarzy, jakich oglądał świat. Noszący wymowny przydomek "Kamienne Pięści" Roberto podbił także dywizje półśrednią, junior średnią i średnią. Jednak to właśnie w lekkiej osiągnął swój szczyt, czego dowodem było dwanaście udanych obron tytułu. Człowiek, który wygrał zakład nokautując konia, pas WBA wywalczył stopując Kena Buchanana w 1972 roku i na sześć lat zdominował wagę lekką. Duran nie bał się nikogo i niczego. Wchodził do klatki z najlepszymi i niszczył ich. Z jego brutalnym atakiem i morderczymi ciosami nie poradzili sobie tacy twardziele jak chociażby Esteban De Jesus, Ray Lampkin, Gutsu Ishimatsu, czy Vilomar Fernandez. Panamski brutal nigdy nie przejmował się także tym co mówi. Gdy w 1975 roku po czternastu straszliwych rundach Lampkin został przetransportowany do szpitala, Roberto powiedział reporterom: "Gdybym był w formie, pojechałby na cmentarz". Mający dzisiaj 64 lata Duran scementował swoją pozycję jednego z najlepszych zawodników w historii boksu zwycięstwami w wyższych kategoriach, jak chociażby słynnym triumfem nad Sugarem Rayem Leonardem lub heroiczną punktową porażką z Marvinem Haglerem. Podsumowując - pięściarski świat nigdy przedtem ani nigdy potem nie oglądał kogoś takiego jak on.