David Haye (27-2, 25 KO) ma jasno sprecyzowane plany na najbliższe miesiące. Najpierw Arnold Gjergjaj (29-0, 21 KO) 21 maja, potem - prawdopodobnie tuż po wakacjach, Shannon Briggs (59-6-1, 52 KO), a za około rok czasu starcie z Anthonym Joshuą (16-0, 16 KO), nowym mistrzem wszechwag według organizacji IBF.
- Ludzie chcą zobaczyć mnie z Briggsem, więc kilka miesięcy po spotkaniu z Gjergjajem dam im to, czego pragną. Walka między nami dojdzie do skutku na pewno jeszcze w tym roku - powiedział "Hayemaker".
- Nie ma mowy o lekceważeniu Gjergjaja z naszej strony. On przecież był zapraszany na obozy Tysona Fury'ego oraz Władimira Kliczki i podobno dobrze sobie na nich radził. Jest niepokonany w dwudziestu dziewięciu walkach, większość rywali pokonał przed czasem. Może nie jest sławny, lecz prawdopodobnie będzie trudniejszą przeszkodą niż potem Briggs, więc nie wybiegamy za bardzo w przyszłość - zapewnia Shane McGuigan, nowy szkoleniowiec Haye'a.
PROMOTOR JOSHUY: FURY W TYM ROKU, HAYE W PRZYSZŁYM >>>
- Teoretycznie Briggs może wyglądać fatalnie na naszej gali i ludziom może się odechcieć go oglądać. W międzyczasie do walki może nas wyzwać Joshua, więc wszystko jest dosyć płynną sprawą. Tylko że Anthony nigdy dotąd nie spotkał na swojej drodze rywala tak dobrze poruszającego się w ringu i nawet udane sparingi za dużo nie zmienią w tej sprawie. Nie powinien się więc chyba zbytnio śpieszyć do konfrontacji z nami - dodał McGuigan.