LEWIS ODRADZA JOSHUI POŚPIECH: TO NIE CZAS NA HAYE'A I FURY'EGO

Redakcja, Boxingscene

2016-04-11

Po fauli entuzjazmu nadchodzi czas na chłodną kalkulację. Lennox Lewis, ostatni wielki przed erą braci Kliczko przestrzega, by nie wypuszczać jeszcze zbyt pochopnie Anthony'ego Joshuę (16-0, 16 KO) na najgłębsze wody. A takimi byłoby jego zdaniem starcie z Davidem Haye'em (27-2, 25 KO) bądź Tysonem Furym (25, 18 KO).

W sobotni wieczór Joshua do złotego medalu poprzednich igrzysk dorzucił pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji IBF. Wszystko potrwało niespełna dwie rundy. Dwa prawe krzyżowe po odchyleniu z kontry i Charles Martin (23-1-1, 21 KO) miał dość. Tytuł zmienił właściciela, który od razu zapowiedział, iż "Może się zająć Furym i Haye'em jednego wieczoru". Innego zdania jest jednak jego wielki rodak.

- Słyszę teraz wypowiedzi, że to wszystko poszło zbyt łatwo, ale przecież jeszcze kilka dni temu Martin miał być dużym i niebezpiecznym mistrzem, który miał walczyć z wielką determinacją, niczym jakiś lew - mówi podrażniony Joshua.

- To było wielkie przedstawienie ze strony Anthony'ego, lecz on nadal ma przed sobą sporo nauki. To na pewno nie jest jeszcze czas na rozmowy o walce z Haye'em czy Furym. Moim zdaniem Tyson jest na samej górze. Federacja IBF nie powinna go tak łatwo pozbawiać pasa. Stąd też nadarzyła się okazja, którą Joshua wykorzystał. Pozwólmy się mu nacieszyć tym sukcesem, zasłużył na to, lecz ma przed sobą jeszcze trochę roboty - uważa legendarny mistrz olimpijski z Seulu i trzykrotny champion wszechwag wśród zawodowców.