JOSHUA I MARTIN WYTYKAJĄ SOBIE BŁĘDY

Redakcja, Daily Mail

2016-04-05

- Szczerze mówiąc nie wydaje mi się, by Martin był najmocniejszym jak dotąd rywalem w mojej karierze. Ale wiecie jak to jest w boksie, styl robi walkę - mówi na kilka dni przed atakiem na tron federacji IBF wagi ciężkiej Anthony Joshua (15-0, 15 KO), który w sobotni wieczór spotka się w Londynie z Charlesem Martinem (23-0-1, 21 KO).

- Naprzeciw mnie stanie zawodnik boksując przede wszystkim z kontry, który nie pracuje przez całą rundę, tylko krótkimi zrywami. Powinienem więc kontrolować ten pojedynek. Spodziewam się czegoś innego niż w konfrontacji z Dillianem Whyte'em. To powinna był łatwiejsza przeprawa, choć jak mówię, styl robi walkę - stwierdził Joshua.

- Zaraz po moim zwycięstwie nad Głazkowem pojawiła się oferta spotkania z Chrisem Arreolą. Nie chciałem jednak takiej potyczki, bo niby czemu miałbym spotkać się z takim facetem? Pokonałbym go bez kłopotu, a mnie interesują wyłącznie walki z wielkimi gwiazdami. Martin jest gwiazdą medialną, lecz w ogóle nie ma pracy nóg. Jest zabijaką z mocnym ciosem, ale słabo się porusza w ringu, potrafi tylko się bić, za to boksować już nie, więc siła fizyczna to tak naprawdę jego jedyny atut - ripostował Martin.

- Martin też ma czym przyłożyć, więc pomimo pressingu, muszę przy tym zachować zimną głowę i dobierać odpowiednio swoje ciosy. Najpierw rozprawię się z nim, a potem zabiorę się za walki z Davidem Haye'em oraz Tysonem Furym. A potem zunifikuję pozostałe pasy, o ile nie zdobędę ich wcześniej na Furym i Haye'u - zakończył Joshua.