MARCIN REKOWSKI: NIE ZAŁAMUJĘ SIĘ

Piotr Fajks, Informacja własna

2016-04-04

W sobotni wieczór podczas kolejnej edycji Polsat Boxing Night porażkę z rąk Andrzeja Wawrzyka (32-1, 18 KO) zanotował Marcin Rekowski (17-3, 14 KO). I to porażkę przed czasem. Jeden z najmocniej bijących polskich "ciężkich" przyznaje, że miał dobry pomysł na tę walkę, ale mądrze boksujący młodszy kolega po fachu skutecznie mu ten plan wytrącił z głowy i rękawic.

- Dochodzę powoli do siebie. Tak to bywa w tym sporcie, że ktoś musi zejść z ringu jako przegrany. Szczególnie w wadze ciężkiej ciosy mają dużą wymowę i tak naprawdę każde uderzenie może zakończyć pojedynek. Początek końca nastąpił w szóstej rundzie, gdy nadziałem się na niepotrzebny cios podbródkowy. Najbardziej bolesny okazał się być jednak prawy na skroń. Ten cios zresztą czuję do dnia dzisiejszego. Miałem pomysł na ten pojedynek, lecz Andrzej tego wieczoru okazał się być lepszym zawodnikiem. Ładnie poruszał się na nogach, nie mogłem skrócić dystansu i w konsekwencji w siódmym starciu przegrałem. Tym razem, w przeciwieństwie do mojej poprzedniej walki na PBN, sędzia bardzo słusznie przerwał walkę - przyznał popularny "Reks".

- Na pewno nie będę się załamywał po porażce. Jestem osobą mocną psychicznie, muszę po prostu przeanalizować na spokojnie ten pojedynek, wyciągnąć odpowiednie wnioski i wrócić jeszcze lepszy w kolejnym występie. Co do mojej dalszej przyszłości, na ten moment nie mogę nic konkretnego powiedzieć. Pewnie wkrótce usiądę do rozmów z moimi promotorami i zastanowimy się wspólnie co dalej - dodał Rekowski.