GUNN: DRAŃ Z POLSKI CHCIAŁ MI WYDŁUBAĆ OKO. JA ODGRYZAŁEM USZY

Redakcja, mensjournal.com

2016-03-24

Bobby Gunn nie osiągnął wiele na zawodowym ringu, ale w podziemiu jest legendą. 42-letni Amerykanin bije się w nielegalnych, czasami obłąkańczych walkach na gołe pięści. W 71 pojedynkach nikt go nie pokonał, chociaż pewien rywal z Polski, żeby wygrać, próbował nawet wydłubać mu oko.

Tak samo jako mistrz wagi ciężkiej Tyson Fury, Gunn wywodzi się z rodziny Travellersów, brytyjskiego ludu prowadzącego nomadyczny tryb życia. Gdy miał zaledwie 8 lat, ojciec zabrał go ze szkoły i zaczął uczyć kłaść asfalt, malować domy i przede wszystkim walczyć. Kiedy nieco podrósł i miał lat 13, przyprowadzał mu z baru dorosłych mężczyzn, których młokos bez trudu nokautował.

W 1990 roku poważnie zachorowała jego matka i 16-letni Gunn wyjechał do Las Vegas, gdzie dostał pracę u pasierba Dona Kinga. Został zatrudniony jako sparingpartner. Po treningach z zawodnikami dwukrotnie większymi od siebie co tydzień wysyłał matce 500 dolarów. - To byli mistrzowie wagi średniej, którzy próbowali mnie zabić. W nocy sikałem krwią od ciosów po nerkach. Raz się obudziłem i miałem całą mokrą poduszkę. Miałem pęknięty bębenek, lała się krew. Straciłem 40% słuchu - wspomina.

Jako zawodnik walczący na gołe pięści Gunn wiele przeszedł, ale jeszcze więcej przeszli jego rywale. - Odgryzałem ludziom uszy, nosy, policzki i jaja. Wiem, że to obrazowy opis, ale robiłem to zwierzętom, które chciały mnie załatwić. Miałem na sobie ważącego 300 funtów, próbującego mnie udusić goryla - relacjonuje.

W pamięci szczególnie zapadł mu Polak, który podczas walki omal nie wydłubał Gunnowi oka. - To był po prostu kawał drania. Położyłem go na ziemi i zadałem trzy lewe sierpy. Uderzyłem kciukiem o chrząstkę ucha. Rozerwałem mu kawałek łba - mówi.

Nie to była jednak najstraszniejsza walka. Pewnego razu wystąpił na Brooklynie przed rosyjskimi gangsterami. Na eleganckim przyjęciu byli i mężczyźni, i kobiety, a w rogu stał olbrzymi Rosjanin, który czekał, żeby dobrać się Gunnowi do skóry. - Sto osób w garniturach, dziwna rosyjska muzyka. I ten wielki owłosiony drań, miał prawie dwa metry - stwierdził 42-latek.

Wygląd rywala okazał się jednak dużo straszniejszy niż on sam. Gunn znokautował go do nieprzytomności. Ale najgorsze dopiero nastąpiło. - Postawili na niego dużą forsę. Jakiś dzieciak wyciągnął giwerę i przyłożył mi do głowy. Chciał mnie zastrzelić. Gadał w swoim języku, trząsł się. Nienawiść z niego kipiała. Myślałem: "Boże, co to za głupek, proszę, Boże, zabierz mnie stąd". Mogłem myśleć tylko o ostatnich słowach, jakie tego poranka powiedziały do mnie żona i córka. Nigdy w życiu tak się nie czułem - stwierdził.

Na szczęście nie doszło do tragedii. - Starszy facet na tyle, głowa tej organizacji, nawet nie wstał. Spokojny, opanowany, powiedział najpierw po rosyjsku, a potem po angielsku: "Zapłaćcie temu chłopcu pieniądze. To dobry człowiek" - powiedział.

Gunn zarobił wtedy 50 tysięcy dolarów. Takie pieniądze nie zdarzają się często, bo walka na gołe pięści wciąż jest zakazana niemal w całych Stanach Zjednoczonych. Gunn chce to zmienić. W maju w rezerwacie Indian na Florydzie ma się odbyć sankcjonowana gala Bare Knuckle Fighting, na której ma wystąpić w walce wieczoru. Niewykluczone, że jego rywalem będzie inna legenda nielegalnych walk - Kimbo Slice.

Gunn nie ukrywa, że miał ciężko i momentami odczuwa zmęczenie, ale niczego nie żałuje. - Nie jestem najbardziej szaloną osobą na świecie. Z chęcią zrobiłbym to wszystko jeszcze raz, aby dać moim dzieciom coś lepszego - mówi.