Już od kilku dni wiecie, że Grigorij Drozd (40-1, 28 KO) po raz drugi wycofał się z obowiązkowej obrony pasa WBC wagi junior ciężkiej z Ilungą Makabu (19-1, 18 KO). Wszystko zostanie odłożone w czasie, ale na szczęście obędzie się bez operacji.
- Nie puszczę go na tak trudną walkę, ponieważ ma kontuzjowaną lewą rękę. Starcie z Makabu musi więc zostać przełożone i nie dojdzie do skutku w najbliższym czasie. Wszystko będzie zależało od tego, jak poważny okaże się ten uraz - powiedział Andriej Riabiński, promotor Rosjanina, który tytuł mistrza świata zdobył półtora roku temu kosztem Krzyśka Włodarczyka, a pod koniec maja obronił go, stopując w dziewiątej rundzie Łukasza Janika. Wcześniej natomiast zrzucił z tronu mistrza Europy Mateusza Masternaka.
- Operacja na szczęście nie będzie konieczna. Miałem więc trochę szczęścia w nieszczęściu. Półtora miesiąca odpoczynku i będę znów mógł normalnie trenować. A poza tym cały czas będę biegał - dodał sam Drozd.