MIKE MOLLO: DOSTAJĘ ZAPYTANIA OD RÓŻNYCH PROMOTORÓW

Redakcja, On The Ropes Boxing Radio

2016-03-09

- Od początku byłem przekonany, że okażę się dla niego zaporą nie do przejścia, musiałem tylko ciężko potrenować. I tak też zrobiłem - mówi Mike Mollo (21-5-1, 13 KO), który powraca do niespodziewanego nokautu w dwie minuty na Krzysztofie Zimnochu.

- Wiedziałem o rywalu, że pokonał Wildera w czasach amatorskich, ale z drugiej strony Wilder nie miał zbyt dużego doświadczenia w tamtym okresie i dopiero zaczynał swoją karierę. Zimnoch to bez wątpienia dobry pięściarz, ale nie na tyle silny, by mnie zatrzymać. Czułem się naprawdę dobrze, bo sparowałem z wieloma chłopakami, naprawdę dużymi chłopakami. Wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany - wspomina dawny rywal nie tylko Zimnocha, ale również Binkowskiego, Gołoty i Szpilki.

Dla Amerykanina był to dopiero trzeci pojedynek od ponad pięciu lat. Skąd te przerwy?

- Nie boksowałem tak długo przez przewlekłe kontuzje. Miałem ogromne problemy z jedną i drugą ręką. Trenowałem dwanaście tygodni do starcia z Chrisem Arreolą i nic z tego nie wyszło. Trenowałem dziesięć tygodni do Franklina Lawrence'a i też walka nie doszła do skutku. To był dla mnie naprawdę trudny okres, ale teraz jest już wszystko w porządku. Kiedy trafiłem Zimnocha po raz pierwszy prawym po dole, zauważyłem, że to uderzenie zrobiło na nim wrażenie. A to wcale nie był to jakiś mocny cios w moim wykonaniu. Potem zraniłem go lewym sierpowym i już wtedy wiedziałem, że to jest to. Zrobiłem krok w tył, poprawiłem prawym overhandem i padł na matę. Sędzia puścił jeszcze walkę, choć on tak naprawdę rywal był na tyle zamroczony, że nie mógł normalnie chodzić - kontynuował Mollo.

- To zwycięstwo dało mi trochę nowe życie. Dostaję zapytania od różnych promotorów, padła propozycja rewanżu z Zimnochem, choć teraz pieniądze musiałyby być dużo lepsze niż za pierwszym razem. Ciężko pracuję fizycznie, ale to pozwala mi za to pozostawać w formie fizycznej. Będę też regularnie trenował i czekał na rozwinięcie się sytuacji. A ta w wadze ciężkiej zrobiła się teraz naprawdę ciekawa. Mam sporo uznania dla Deontaya Wildera, mistrza WBC, w przeciwieństwie do Charlesa Martina, który ma pas IBF - nie ukrywa 36-latek.

- Wiem o tym, że jeden z braci Kliczko skończył już karierę, a drugi dopiero co stracił swoje pasy, ale bardzo chciałbym zobaczyć jednego z nich w potyczce z Wilderem - dodał Mollo.