BROWNE CHĘTNY NA FURY'EGO, BRIGGS CHĘTNY NA BROWNE'A

Edward Chaykovsky, Boxingscene

2016-03-07

Jeszcze przed sobotnią walką Lucas Browne (24-0, 21 KO) wiedział, że w razie wygranej nad Rusłanem Czagajewem, w pierwszej obronie pasa WBA Regular wagi ciężkiej będzie musiał spotkać się z Fresem Oquendo (37-8, 24 KO). Menadżer nowego championa - Matt Clarke, chciałby doprowadzić do takiego spotkania w Australii.

Co prawda pełnoprawnym i prawdziwym mistrzem federacji WBA pozostaje Tyson Fury (25-0, 18 KO), jednak Australijczycy cieszą się z sukcesu swojego krajana i już nazwali go pierwszym w historii mistrzem wszechwag pochodzącym z tego kraju.

- To było niczym w filmie o Rockym. Mam nadzieję, że do jego walki z Oquendo dojdzie w Australii. Jeśli opinia publiczna nie wesprze nas teraz po takim sukcesie, to już chyba nigdy Lucas nie dostanie takiego wsparcia. To jedno z najwspanialszych zwycięstw w historii boksu w tym kraju. Liczę więc, że doprowadzimy do pojedynku z Oquendo w Australii - nie kryje podirytowania Clarke.

- Wiedziałem, że mam mocną i twardą szczękę. Byłem wstrząśnięty jego lewym sierpowym, ale wróciłem w dobrym stylu. Dla odmiany wątpię, by na przykład Tyson Fury był w stanie wytrzymać moje uderzenia. Nie byłoby łatwo, bo jest wysoki, ma świetny zasięg ramion, a jak na tak dużego chłopa, porusza się bardzo zwinnie. Trudno byłoby go złapać, lecz wystarczyłyby trzy-cztery dobre ciosy i byłoby po wszystkim, dobranoc. Jego szczęka nie jest najtwardsza - uważa obchodzący za kilka tygodni 37. urodziny Browne.

Tymczasem chęć skonfrontowania się z Australijczykiem wyraził czekający na coś dużego i poważnego Shannon Briggs (59-6-1, 52 KO).

"Doprowadźmy do naszej walki. Let's go champ" - napisał między innymi dawny mistrz organizacji WBO, który w poprzednim rankingu federacji WBA został sklasyfikowany na czwartym miejscu.