KEITH THURMAN MIAŁ WYPADEK, WALKA Z PORTEREM ODWOŁANA!

Redakcja, ESPN

2016-02-23

Keith Thurman (26-0, 22 KO) podczas zeszłotygodniowej burzy miał wypadek samochodowy. Dziś podano, że wciąż boryka się przewlekłymi bólami i nie przystąpi do planowanej na 12 marca walki z Shawnem Porterem (26-1-1, 16 KO). W stawce miał być należący do "One Time" pas federacji WBA wagi półśredniej.

- Niestety musimy odłożyć ten świetny pojedynek do czasu, gdy obaj będą zdrowi i w pełni przygotowani. Keith wznowi treningi najszybciej jak to tylko będzie możliwe, a wtedy wyznaczymy nową datę - poinformował Lou DiBella, promotor związany z Alem Haymonem, twórcą projektu Premier Boxing Champions.

Stacja CBS miała pokazać ten wieczór w najlepszym czasie antenowym, po raz pierwszy od czasu pamiętnej walki Muhammada Alego z Leone Spinksem w 1978 roku, gdy "Największy" stracił koronę mistrza wszechwag. Niestety w związku z zaistniałą sytuacją transmisji na CBS nie będzie. Pozostali zawodnicy mogą jednak zostać przeniesieni na antenę Showtime. W tej chwili trwają w tej sprawie negocjacje.

- Thurman powiedział w prywatnej rozmowie, że poduszka powietrzna uderzyła go mocniej niż jakikolwiek inny zawodnik przez całą jego karierę. Nie było na szczęście dużej szybkości podczas wypadku, ale poduszka uderzyła go naprawdę mocno. Prześwietlenia nie wykazały żadnych złamań, więc wszystko z nim będzie dobrze. Lekarze zalecili mu natomiast przynajmniej kilka dni wolnego od treningów. Tuż po wypadku trochę odpoczął i w sobotę wyszedł do sparingu, lecz po nim poczuł ogromny ból w karku i ramionach. Wtedy usłyszał już od lekarzy, że nie może wystąpić i musi zrobić kilka tygodni wolnego. Ta przerwa potrwa prawdopodobnie od miesiąca do sześciu tygodni. Walka się odbędzie, jednak dopiero wtedy, kiedy będzie do tego przygotowany. Keith jest oczywiście rozczarowany, bo on nie odwołałby występu w powodu guza czy siniaka. Był u dwóch lekarzy i obaj powiedzieli, że to nie jest poważna kontuzja, natomiast musi wziąć wolne. Tak więc jest z jednej strony zawiedziony, a z drugiej szczęśliwy, bo mogło być z nim znacznie gorzej - dodał DiBella.