ZIMNOCH CZUJE SIĘ POKRZYWDZONY PO PORAŻCE Z MOLLO

Redakcja, Informacja własna

2016-02-22

"Przepraszam kibiców za to, Że ich zawiodłem, bo wielu we mnie wierzyło. Jednak chciałbym, aby ludzie przyjrzeli się uważniej do jednego momentu tej walki, który był tu najważniejszy i który doprowadził do tego, jak to się skończyło." - pisze na jednym z portali społecznościowych Krzysztof Zimnoch (18-1-1, 12 KO), tłumacząc się z niespodziewanej porażki w dwie minuty z Mike'em Mollo (21-5-1, 13 KO).

Pięściarz z Białegostoku powraca do sytuacji z klinczu, gdy Mollo uderzył krótkim lewym sierpem po komendzie, co miało zaważyć na przebiegu dalszych kilkudziesięciu sekund.

"Między sekundami 50-55 widać wyraźnie, że kiedy sędzia Jankowiak krzyczy 'Stop', ja wciąż się bronię i trzymam rękę w górze i przyjmuję pierwszy cios Mike'a na gardę. W tym momencie sędzia wciąż próbując nas rozdzielić łapie mnie za rękę, odciąga ją i robi tym dziurę w mojej obronie, w którą Mollo czysto wkłada swój najmocniejszy cios, czyli lewy sierpowy. Zamroczył mnie i tylko dlatego, że wciąż trzymałem się go drugą ręka, nie upadłem. Według mnie sędzia w tym momencie powinien przerwać walkę i upomnieć Mike'a, żeby nie bił po komendzie 'stop', a mi powinien popatrzeć w oczy i zobaczyć, czy wszystko jest w porządku. Bo cios ten naprawdę mnie zamroczył i bardzo widocznie ugięły się pode mną nogi. Dałoby mi to na pewno kilka dobrych sekund, do których w tej sytuacji miałem jak najbardziej prawo i po których możliwe, że doszedłbym do siebie. Tych kilka sekund w takich momentach jest bardzo ważnych. Zamiast tego Mike Mollo został puszczony na mnie zamroczonego faulem i pozwolono mu skończyć to, co zaczął." - dodał Zimnoch.