MARIUSZ WACH: WALKA Z MOLLO MIAŁABY DODATKOWY SMACZEK

Piotr Fajks, Informacja własna

2016-02-21

- Krzysiek dał się zaskoczyć przypadkowym ciosem. To jest boks, a w wadze ciężkiej każde uderzenie może zakończyć walkę - mówi Mariusz Wach (31-2, 17 KO), odnosząc się oczywiście do wczorajszej porażki Krzysztofa Zimnocha (18-1-1, 12 KO) z Mike'em Mollo (21-5-1, 13 KO).

Niedoceniany Amerykanin zdemolował wczoraj wieczorem pięściarza z Białegostoku w zaledwie dwie minuty. Szybko na te wydarzenia zareagował Mariusz Grabowski, proponując mu spotkanie właśnie z Wachem, który powróci 14 maja podczas gali w Kędzierzynie Koźlu.

- Rozmawiałem z Mariuszem i rzeczywiście są wstępne plany na zorganizowanie mojej walki z Mollo właśnie w Kędzierzynie Koźlu. Szczerze mówiąc jest mi obojętne z kim przyjdzie mi się zmierzyć. Na pewno wyjdę między liny dobrze przygotowany i w pełni skoncentrowany - zapewnia podopieczny Piotra Wilczewskiego.

- Krzysiek dał się wczoraj zaskoczyć przypadkowym ciosem. Ułamek sekundy i każdy widział jak to się skończyło. Gdyby przetrwał pierwszą fazę pojedynku, to jestem przekonany, że ta konfrontacja zupełnie inaczej by się rozstrzygnęła i to Zimnocha ręka powędrowałaby w górę. Na pewno ewentualna walka z Amerykaninem miałaby dodatkowy smaczek dla kibiców. Mollo jest medialnym zawodnikiem, który dobrze czuje się przed kamerą, no i co najważniejsze, efektownie walczy. Do tego miał trzy razy na deskach Szpilkę, a wczoraj nieoczekiwanie wygrał z faworyzowanym Zimnochem, prezentując przy tym ciekawy, mocno ofensywny boks. Moim zdaniem jednak jego styl by mi odpowiadał, a już na pewno nie popełniłbym wczorajszego błędu mojego kolegi po fachu i nie dałbym się zaskoczyć w ten sposób - dodał Wach.

MARIUSZ WACH: SERWIS SPECJALNY >>>

Przypomnijmy, iż póki co Mollo idzie z Polakami na remis. Odprawiał Artura Binkowskiego i właśnie Zimnocha, przegrywał zaś z Gołotą i Szpilką. Z tym ostatnim przegrywał dwukrotnie, choć w obu przypadkach sam wcześniej przewracał "Szpilę" na deski. Dziś obaj są dobrymi kumplami.