TARVER NIE PRZYZNAJE SIĘ DO WINY. 'KTOŚ MNIE WROBIŁ'

Redakcja, YouTube / ESPN

2016-02-12

Antonio Tarver (31-6, 22 KO) stanowczo nie zgadza się z decyzją Komisji Sportowej Stanu New Jersey, która w czwartek podtrzymała dyskwalifikację nałożoną na 47-letniego boksera po tym, jak przy okazji walki ze Steve'em Cunninghamem (28-7, 13 KO) w sierpniu ubiegłego roku wykryto u niego syntetyczny testosteron.

- Ku mojemu zdumieniu Komisja potrzymała decyzję, mimo że dowody pokazują, iż jedyna firma przeprowadzająca testy, która jest zatrudniona przez Komisję, to LabCorp. I ona badała mnie trzykrotnie w tygodniu walki. Wszystkie wyniki były negatywne, ale prywatna firma zatrudniona przez Lou DiBellę, który tak się składa, że był promotorem gali i promotorem Steve'a Cunninghama, twierdzi, że znalazła coś w każdej próbce. Wciąż nie wiedzą, jak to się dostało do mojego organizmu. Cztery razy prosiłem poprzez mojego adwokata o testy DNA. Tylko w ten sposób mógłbym udowodnić swoją niewinność. Zostałem jednak zignorowany. Nie chcą mi na to pozwolić, twierdzą, że to bezużyteczne. Mówię wam, że nie zrobiłem nic złego. Nie będę bezczynnie siedzieć i pozwolić tym ludziom, by zniszczyli moje życie. Jak coś cuchnie jak gówno, to tym właśnie jest. Zostałem wrobiony. Nie wiem, kto za tym stoi, ale wiem, że jestem czysty - oświadczył.

Tarver został zawieszony na pół roku, ale ponieważ naliczono tzw. kredyt, już w przyszłym tygodniu może wystąpić o licencję bokserską, o ile zapłaci 50 tysięcy dolarów kary finansowej, którą także nałożyła na niego Komisja. Uregulowanie tej sumy może stanowić dla "Magika" duży problem, bo choć zarobił między linami miliony, dzisiaj ma olbrzymie długi. Już od kilku lat zalega z alimentami, które sięgają dzisiaj aż 779 tysięcy dolarów.

Ubiegłoroczny pojedynek z Cunninghamem zakończył się remisem, ale z powodu pozytywnej próbki Tarvera walkę uznano za nieodbytą. 47-latek zarobił za tę potyczkę 250 tysięcy dolarów.