ATLAS: NA LATTE Z TYSONEM NIE CHODZIMY

Redakcja, Sports Illustrated

2016-02-08

Kiedy był jeszcze nastolatkiem, Mike Tyson głęboko zaszedł za skórę Teddy'emu Atlasowi. Bokserowi i trenerowi długo było nie po drodze, ale ten drugi przyznaje dzisiaj, że nie żywi do "Żelaznego" urazy za burzliwe wydarzenia z przeszłości.

Atlas był asystentem Cusa D'Amato, mentora Tysona, który przygarnął krnąbrnego nastolatka pod swój dach i ukształtował jako pięściarza. Siłą rzeczy Atlas pracował więc także z przyszłym mistrzem wagi ciężkiej, ale ich relacje na zawsze się zmieniły pewnego dnia 1982 roku, kiedy Atlas wymierzył do 16-letniego Mike'a z pistoletu kalibru .38 i zagroził, że zabije, jeżeli Tyson jeszcze raz zbliży się do jego rodziny. Wcześniej bokser dopuścił się niestosownego zachowania wobec spokrewnionej z Atlasem 11-letniej dziewczynki.

Po zakończeniu kariery Tyson, kreowany swego czasu na najniebezpieczniejszego człowieka na świecie, obrócił swoje życie o 180 stopni i kilka lat temu przeprosił swojego byłego trenera. Panowie kontaktu wprawdzie nie utrzymują, ale dawne uprzedzenia odeszły w zapomnienie.

- Nie mamy żadnych relacji, nie umawiamy się na obiady czy na latte. Nie żywię jednak do niego urazy. Mike okazał się dostatecznie szczerą i silną osobą, aby kilka lat temu - kiedy był jeszcze promotorem i jego pięściarze występowali na ESPN, była to akurat gala w Veronie w Nowym Jorku - podejść do mnie w środku transmisji, uścisnąć mi dłoń i powiedzieć, że przeprasza. Trzeba to docenić i uszanować. Wierzę, że było to szczere. Tyle mogę powiedzieć. Zaakceptowałem jego przeprosiny, uściskaliśmy się. Życzę mu wszystkiego najlepszego - stwierdził Atlas.