HAYE vs SCOTT? 'JESTEM GOTOWY I ZASŁUGUJĘ NA TO'

Jakub Trochimowicz, Boxing News Online

2016-02-07

Po porażkach z Dereckiem Chisorą oraz Deontayem Wilderem wydawało się, że sytuacja Malika Scotta (38-2-1, 13 KO) w wadze ciężkiej jest dramatyczna. Jednak dwie wygrane nad niezłymi rywalami - Alexem Leapaim i Tonym Thomposonem, sprawiły, że jeszcze parę dobrych walk może dać. Teraz dobija się do Davida Haye’a (27-2, 25 KO).

- W pewnych kręgach jesteś faworytem do walki z Haye’em 21 maja.
MS:
Cóż, tak naprawdę nie sądzę, by on chciał ze mną walczyć. Modlę się jednak, by wziął ten pojedynek, bo w sumie z kim innym oprócz mnie mógłby się spotkać?

- Jest dosyć długa lista możliwych przeciwników Davida: Andriej Fiedosow, Shannon Briggs, Bryant Jennings, Fres Oquendo, Bermane Stiverne, Aleksander Ustinow, David Price, Dillian Whyte, Anthony Joshua, Carlos Takam, Antonio Tarver, Tomasz Adamek i Tyson Fury.
MS:
Zacznę od Fiedosowa: on jest silny i tyle. Dla mnie niczym nie różni od DeMoriego. Ta walka nie ma sensu dla Haye’a. To byłby dla niego wręcz krok wstecz. Briggs? On nie walczył z nikim z TOP 20 od ostatniego przemówienia Martina Luthera Kinga! Lubię go i szanuję, ale powinien zmierzyć się z kimś z czołowej dziesiątki, by udowodnić swoją wartość. A Tarver został złapany na sterydach, znowu. Jest legendą, lecz żyjemy w czasach, w których to, co wydarzyło się wczoraj, nie ma już znaczenia.

- Ostatnio dużo się mówi o potencjalnej potyczce Haye’a z Joshuą, ale nie wygląda na to, by doszło do niej w maju. Co myślisz o tym zestawieniu?
MS:
Joshua nie jest na razie gotowy na Haye’a. Anthony powinien budować swoją pozycję i zawalczyć z Haye’em w odpowiednim czasie, jednak jeszcze nie teraz. Walka Davida z Dillianem Whyte'em miałaby większy sens. Whyte jest silny jak wół. Widzę go coraz bardziej jako rywala Davida w maju. To młody, silny chłopak, z wielkim sercem. Jest jednak po wojnie z Joshuą i gdybym był jego menadżerem, to nie dałbym mu takiej walki właśnie teraz. Nie po operacji, którą musiał przejść po walce z AJ. Potrzebuje dwóch walk na przetarcie, zanim będzie gotowy na Haye’a. No i David Price. Jeśli jego ludziom na nim zależy, to nie pozwolą mu walczyć z Haye’em. Sprawia wrażenie boksera wypalonego. Przegrał z gościem, którego ja pokonałem – Tonym Thompsonem. Sam widzisz, wszystko to sprawia, że Haye powinien tak naprawdę walczyć ze mną!

- Co masz do powiedzenia swoim krytykom, którzy spisali cię na straty po porażkach z Chisorą i Wilderem? Twierdzą oni, że skoro ci dwaj cię zastopowali, to i Haye może to zrobić.
MS:
Cóż, parę lat temu zostałem zastopowany przez Chisorę w kontrowersyjnych okolicznościach. To była walka, której nigdy nie powinienem przegrać. W następnym starcie przegrałem z Deontayem Wilderem. Niektórzy ludzie twierdzą, że się podłożyłem... Mogą mówić co chcą. Na szczęście moje umiejętności pozwoliły mi się podnieść po tych porażkach. Poleciałem do Australii na walkę Leapaiem i go pokonałem. Dokonałem tego ze złamaną dłonią! Później, gdy to nie wystarczyło, walczyłem z gościem, który jest prawdopodobnie najbardziej niewygodnym i niebezpiecznym zawodnikiem w całej naszej dywizji. Chodzi o Tony’ego Thompsona, niebezpiecznego mańkuta, który był wtedy wysoko notowany w rankingach. Wstałem po nokdaunie i wygrałem jednogłośnie na punkty. Ciężko pracowałem, by powrócić do najlepszej dziesiątki. Ja w te miejsce dotarłem sam, bez pieniędzy i bokserskiej polityki. Mam najlepsze umiejętności bokserskie w wadze ciężkiej. Zasługuję na walkę z Davidem Haye’em i powinienem ją dostać. To wszystko ma sporo sensu. Powiedz Haye’owi, że nie powinien pójść łatwą drogą i mnie pominąć. Ma ze mną walczyć. Żadne inne zestawienie nie ma sensu. Zróbmy to!