WSB: ZNÓW NIEZNACZNA PORAŻKA, TYM RAZEM Z ROSJĄ

Redakcja, Informacja własna

2016-01-30

Drugi mecz drużyny Rafako Hussars Poland w lidze World Series of Boxing zakończył się drugą punktowaną porażką 2:3. Dziś w Szczecinie naszą Husarię pokonał zespół Russian Boxing Team.

52 kg: Hamza Touba – Ovik Ogannisyan PKT 3:0 (48-47, 48-47, 48-47)
Niemiec boksujący w barwach Husarii początkowo nie potrafił skorzystać z lepszych warunków fizycznych i to on dawał się trafiać ciosami prostymi. Kiedy walka była toczona w spokojnym tempie, wszystko wychodziło, lecz w momencie, gdy Rosjanin przyśpieszał, on się gubił. Po sześciu minutach tylko jeden sędzia dał mu rundę. Od półmetku Touba podkręcił tempo, to on dyktował warunki, uruchomił lewy prosty, trafiał bezpośrednim prawym i przed ostatnią odsłoną na wszystkich kartach był remis. Końcówkę lepiej zaakcentował Touba, odwrócił losy pojedynku i otworzył wynik na korzyść Husarii.

60 kg: Dawid Michelus – Gabil Mamiedow PKT 3:0 (48-47, 48-47, 48-47)
Przeciwnik agresywnie nacierał od samego początku, starając się zniwelować przewagę Polaka jeśli chodzi o warunki fizyczne. Kiedy tylko Dawid robił swoje, czyli boksował ciosami prostymi, kontrolował Rosjanina, ale konsekwencja to nie jest najmocniejsza broń naszego rodaka, stąd jak zwykle w narożniku trenerzy niemal wyrywali sobie włosy krzycząc "Tylko ciosy proste".  Po dwóch rundach u wszystkich był remis. Na początku trzeciej Michelus pogubił się i zainkasował kilka ciosów przy linach, lecz w drugiej połowie w końcu poukładał swój boks. Miał kłopoty z utrzymaniem z daleka przeciwnika, ale robił to na tyle skutecznie, że wygrał trzecie i czwarte starcie. W ostatnim Rosjanin odrobił trochę straty, ale to starczyło mu tylko do zmniejszenia rozmiarów porażki.

69 kg: Damian Kiwior – Albert Karibian PKT 0:3 (47-48, 46-49, 47-48)
W pierwszej minucie trwałą wymiana w półdystansie, dopóki Rosjanin nie trafił prawym podbródkowym. Poprawił znów podbródkiem, jeszcze jednym podbródkiem... I zorientował się, że każdy prawy podbródkowy wchodzi niestety jak w masło! Głowa Damiana odskakiwała niczym piłeczka tenisowa i dopiero w trzecim starciu tak pozmieniał swoją defensywę, że rywal musiał coś pozmieniać w swoim boksie. Cały czas jednak przeważał. Na samym finiszu czwartej odsłony Kiwior trafił mocnym prawym sierpowym, zrobił krok w tył, huknął znów prawym sierpem i te dwie mocne i czyste bomby sprawiły, że wszyscy sędziowie wskazali na niego. Ostatnie trzy minuty były już równe i dwóch z trzech arbitrów znów wskazało na Polaka. Na odrobienie strat zabrakło już czasu.

+91 kg: Paweł Wierzbicki – Jarosław Doroniczew PKT 0:2 (46-48, 47-48, 47-47)
Pierwsze minuty to szachy. Niższy, lekko grubawy reprezentant "Sbornej" był szybszy, za to Paweł wykazywał większą inicjatywę. Sędziowie mieli trudne zadanie. Jeden wskazał na Polaka, dwóch pozostałych na rywala. Doroniczew w drugiej rundzie zaczął wskakiwać do półdystansu lewym sierpowym, którym regularnie karcił mistrza naszego kraju. Dodatkowo co chwilę zmieniał pozycję na mańkuta, myląc Wierzbickiego w swoich akcjach. Na początku trzeciego starcia kolejny lewy sierpowy i ringowy policzył zamroczonego Polaka do ośmiu na stojąco. Kilkanaście sekund później Paweł znów zraniony, ale jemu akurat serducha nie można odmówić. Przetrwał kryzys i w dwóch ostatnich odsłonach to on zepchnął niewygodnego przeciwnika do odwrotu. Niestety zabrakło już czasu i tylko jeden z sędziów wytypował remis. Dwaj pozostali wskazali na Dorinczewa.

81 kg: Arkadiusz Szwedowicz – Pavel Siliagin PKT 0:3 (46-49, 46-49, 46-49)
Bardzo dobry początek. Miejscowy pięściarz ze Szczecina najpierw trafił bezpośrednim prawym, potem odrzucił głowę brązowego medalisty mistrzostw świata akcją lewy-prawy. W drugiej rundzie Rosjanin wyrównał stan meczu. Przestrzeliwał prawym, ale natychmiast poprawiał lewym i łapał odchylonego Polaka. Trzecie starcie równe. Szwedowicz kilka razy trafił na korpus, przeciwnik polował kontrą na górę. Niestety sędziowie zgodnie wskazali na Siliagina. Zmotywowany dopingiem swoich krajanów Arek chyba za bardzo chciał, bo pogubił się w czwartej odsłonie, a rozluźniony Siliagin z opuszczonymi rękami wciągał go na swoje kontry. Niezła była piąta runda, zresztą jak i cały pojedynek. Szwedowicz okazał się nieznacznie gorszy, bo o dominacji nie było mowy, ale jednak trochę mu jeszcze dziś brakowało do tak uznanego zawodnika jak Rosjanin...