SZWEDOWICZ: BOKSUJĘ U SIEBIE, WIĘC BĘDZIE DODATKOWA PRESJA

Redakcja, Informacja prasowa

2016-01-27

W najbliższą sobotę w rozgrywkach WSB zadebiutuje Arkadiusz Szwedowicz (-81kg), który przez lata należał do krajowej czołówki wagi średniej, obecnie zaś jest aktualnym mistrzem Polski w dywizji półciężkiej. Do debiutu dojdzie w dodatku na swoim terenie w Szczecinie.

- W ostatni piątek zainaugurowaliście rozgrywki ligi WSB, niestety od przegranej 2:3 z Wenezuelą w Pruszkowie.
Arkadiusz Szwedowicz:
I żałujemy, że był taki wynik. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, bo to solidny przeciwnik, ale wierzyliśmy w zwycięstwo. Walki nie toczyły się jednak do końca po naszej myśli i gdy było już jasne, że nie wygramy, to bardzo zależało nam na tym, aby uratować choćby punkt i przegrać tylko 2:3. Udało się, więc nie ma tragedii.

- W meczu z Rosją nie ty będziesz dopingował kolegów z trybun, a oni ciebie. Jak nastawienie przed debiutem w WSB?
A.Sz.:
Muszę powiedzieć, że całkiem niezłe. W piątek i sobotę czekają mnie jeszcze sesje z trenerem mentalnym, żeby odpowiednio nastawić głowę i poukładać sobie w niej pewne rzeczy. Debiut na pewno będzie bardzo wymagający, ponieważ mierzymy się z mocną reprezentacją Rosji. Boksować trzeba umieć jednak z każdym, a ja będę walczył u siebie, więc mogę też liczyć na dodatkowe wsparcie. Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby wyjść do ringu i odpowiednio się zaprezentować. Jeśli to mi się uda, to wierzę, że będzie dobrze.

- Walka w Szczecinie to dla ciebie z jednej strony głośniejszy doping, a z drugiej większa presja i oczekiwania.
A.Sz.:
Nie da się ukryć, że faktycznie tak jest i mogę spodziewać się, że dojdzie mi trochę dodatkowej presji. Na pewno pojawi się w głowie, że boksuję przed własnymi kibicami i nie powinienem tej walki przegrać. Takie myśli czasem przychodzą, ale przecież niejednokrotnie walczyłem już przed swoją publicznością i nie było problemu, więc dam sobie z tym radę i tym razem.

- Jak wyglądały wasze przygotowania w ostatnich tygodniach, a jak teraz, gdy od meczu dzieli nas już tylko kilka dni?
A.Sz.:
Pierwsze zgrupowania zaczęliśmy już na początku grudnia. Najpierw były dwa tygodnie w Warszawie, później obóz w Irlandii i powrót na święta do domu. Następnie znów udaliśmy się do stolicy i tam kontynuowaliśmy przygotowania, do których zaliczały się między innymi zajęcia siłowe, ćwiczenia na szybkość nóg i bardzo dużo pracy nad techniką. W tym tygodniu natomiast zeszliśmy już z ciężarów i przygotowujemy się spokojniej. Mamy jeden trening dziennie i przeznaczamy dodatkowy czas na odnowę. W czwartek ruszamy w drogę do Szczecina, a w piątek i sobotę dojdą jeszcze spotkania z trenerem mentalnym, który ma pomóc przygotować się psychicznie.