Król wagi ciężkiej Tyson Fury (25-0, 18 KO) twierdzi, że pieniądze są dla niego sprawą drugorzędną. - Nie walczę dla kasy ani dla sławy. Walczę, bo to kocham - mówi.
Anglik zasiada na tronie od 28 listopada, kiedy na ringu w Dusseldorfie pokonał faworyzowanego Władimira Kliczkę.
- Uwielbiam dostawać po twarzy. Uwielbiam smak krwi. Uwielbiam zadawać ludziom ból. Brzmi jak szaleństwo, co? Dla mnie walka to całe życie. Nie robię nic innego. Nie potrafię funkcjonować bez walki - powiedział w programie "Real Sports with Bryant Gumbel" na HBO.
Sam o sobie Fury mówi, że jest cygańskim królem. Podkreśla, że to najcenniejszy z jego tytułów.
- To prawdziwy zaszczyt. Nawet sto lat po mojej śmierci ludzie będą mówić o cygańskim królu, czyli o Tysonie Furym - stwierdził.
Dodał, że rośnie już jego następca. To nie kto inny jak jego własny syn, czteroletni Prince.
- Tak jak hoduje się konie na wyścigi, tak Furych hoduje się do walki. Ona płynie w naszej krwi - oznajmił.