BRIOSCHI: PIĄTKOWSKA ZNÓW PRZEGRAŁABY Z BRODNICKĄ

Redakcja, Lo sport24

2016-01-26

Marco Beniamino Brioschi - przedsiębiorca pochodzenia włoskiego, prowadzący interesy między Polską a Hong Kongiem, łączy przyjemne z pożytecznym, sponsorując przy okazji kilku polskich pięściarzy. Przedstawiamy Wam rozmowę z tym biznesmenem, który regularnie pomaga zawodnikom z naszej sceny.

- Witaj Marco, dziękuję, że znalazłeś dla nas czas. Zacznijmy od razu od niespodzianek tej końcówki roku 2015 roku: co myślisz o meczu pomiędzy Tysonem Fury a Władimirem Kliczko? Jaką przyszłość ma kategoria ciężka?
MB:
To była niespodzianka roku. Jestem przekonany, że wygrana Fury'ego nie była tylko jego zasługą, ale stało się tak dzięki błędom Władimira. Niewiele pozostaje tu do komentowania. Anglik nie ukradł nikomu niczego, zatem pełnoprawnie wygrał. Chwała mu za to, ale od tego do powiedzenia, iż jest nowym królem wagi ciężkiej, że jest mistrzem lub (jak wyczytałem w niektórych komentarzach), jest przyszłym czempionem. Musi jeszcze sporo udowodnić ten cygański gigant. Nie mam na myśli tego, że nie stoi on na wysokości zadania, mówię tylko, że doskonale się przygotował do tego meczu. Władimir był nie do poznania tego wieczoru. Oczywistym jest, że oglądając ponownie i analizując to na zimno, Fury walczył z cieniem Kliczki. Oceniając ten mecz w skali od jeden do dziesięciu, był to marny mecz na dwójkę: Kliczko rozegrał go źle, a Fury "ciut mniej źle". Teraz będzie rewanż przewidziany w umowie i wtedy zobaczymy więcej. Anglik ciągle mi się nie podoba, ani jego styl, ani jako osoba. Jak już powiedziałem, lepiej walczył i zasłużenie wygrał. To był jego boks i wygrał. Chwała mu za to i czekamy na następne ważne wyzwania. Myślę, że meczem bardzo ekscytującym, również z punktu widzenia finansowego, byłby pojedynek pomiędzy zwycięzcą tego rewanżu a Aleksandrem Powietkinem, który był już na celowniku Kliczki w przypadku zwycięstwa. Wydaje mi się, że mecz przeciwko Wilderowi byłby już mniej ciekawy.

- Przejdźmy do cenionych pięściarzy, których sponsorujesz: co powiesz o wydarzeniu z 19 grudnia, kiedy walczyła Ewa Brodnicka?
MB:
Ewa  walczyła 19 grudnia koło Warszawy, zdobywając pas mistrzyni Europy wagi lekkiej. Nie zapominałbym o tym, że walczyły tego wieczoru trzy kobiety. Jej walka przeciwko Belgijce Philips była głównym wydarzeniem wieczoru. Potem walczyła jeszcze Karolina Łukasik oraz Oleksandra Sidorenko. To był wieczór kobiecego boksu. Wystąpił jeszcze na przykład Robert Parzęczewski, również przeze mnie sponsorowany.

- Pomówmy teraz i o innej Ewie: Piątkowskiej, byłej rywalce Brodnickiej. Widzieliśmy wiele zgrzytów między nimi przed potyczką z 26 września, w którym zatriumfowała Brodnicka.
MB:
Piątkowska walczyła w listopadzie przeciwko rywalce na niezbyt wysokim poziomie. Wygrała boksując na niezłym poziomie i chwała jej za to. Kiedy spotkałem jej trenera, pogratulowałem mu  w duchu sportowej rywalizacji. Poza tym Piątkowska zmieniła kategorię. I zrobiła dobrze, bo gdyby pozostała w kategorii "Kleo", prawdopodobnie znowu by przegrała. Życzę jej wszystkiego najlepszego w nowym limicie.

- Złośliwi utrzymywali, że ty spowodowałeś opóźnienie meczu, nawet o rok, pomiędzy Ewami. Co odpowiesz na ten temat?
MB:
Dla mnie ta sprawa jest już zamknięta, ale jeśli już mnie o to pytasz, korzystam z okazji aby wyjaśnić jak to było. Ja nigdy w żaden sposób nie wpływałem na przygotowania tego meczu, a tym bardziej na decyzję Ewy Brodnickiej, która nie jest ubezwłasnowolniona. Stwierdzenie, do którego się odniosłeś, wyszło z ust pana Wasilewskiego, promotora Piątkowskiej, z którym miałem kontakty jakiś czas temu, z innych powodów. Przeszło dwa lata temu, przy okazji zupełnie innego wydarzenia, rozmawialiśmy również o "Kleo" jako o możliwej przyszłej zawodniczce grupy pana Wasilewskiego. Ona podjęła własną decyzję i zdecydowała się na taki, a nie inny krok. Ten pan myślał, że to za sprawą mojej namowy podjęła taką decyzję. Nie lubię się powtarzać, ale to całkowita nieprawda. Ewa Brodnicka jest w stanie decydować i oceniać oferty samodzielnie. Z mojej strony pozwolę sobie na stwierdzenie, że dokonała świetnego wyboru wchodząc do drużyny Tymex Boxing Promotion, na czele której stoi Mariusz Grabowski. Mecz z Piątkowską był nam proponowany rok temu, ale potem nastąpiła zabawa w ciuciubabkę. Niestety, typowym zachowaniem pana Wasilewskiego oraz jego drużyny jest działanie w sposób niejednoznaczny i mętny. Podkreślam, ja jestem zwykłym sponsorem i kiedy słyszę te plotki, chce mi się śmiać, natomiast śmieję się mniej, kiedy ktoś próbuje manipulować prawdą, aby mieć monopol na boks w Polsce. To  działa na szkodę boksu w tym kraju. Wasilewski jest osobą, która kroczy swoją drogą wraz ze swoją drużyną i szanuję go formalnie. A pozostałe rzeczy to żarty.

- Również przy okazji samej walki miało miejsce wiele zgrzytów.
MB:
Niestety tak. Odnośnie meczu z 25 września, wygranego w sposób zasłużony przez Ewę Brodnicką, miało miejsce kilka punktów spornych. Po ustaleniu wagi, na ich żądanie, była ona potem zmieniona. Potem miały miejsce problemy dotyczące zmniejszenia ilości rund, pojawiły się też problemy dotyczące wyboru rękawic. W końcu aby pojedynek doszedł do skutku, Ewa musiała ustąpić i przystać na wszystkie żądania rywalki. Drużyna przeciwna przedstawiła całą serię problemów, co jest typowe dla Wasilewskiego. Ja widzę w nim "Połykacza Ognia" z bajki Pinokio, który poruszał kukiełkami. On pociąga za sznurki marionetek. Nie może jednak poruszać mną oraz ludźmi z innych drużyn.

- Przejdźmy do młodego człowieka, który zrobił wielki krok lądując za oceanem i zadziwiając amerykańskich znawców. Co powiesz nam o Macieju Sulęckim?
MB:
Teraz ćwiczy w Stanach Zjednoczonych. Miał tam walczyć 29 grudnia przeciwko Calebowi Truax, byliśmy z tego zadowoleni, bo byłby to ważny sprawdzian dla jego kariery. Niestety, Amerykanin ze względu na kontuzję kolana nie mógł podjąć wyzwania, więc Maciek zaboksował na gali Szpilka vs Wilder na Brooklynie.

- A co myślisz o boksie włoskim?
MB:
We Włoszech jest wiele wschodzących talentów poza już znanymi zawodnikami jak Marsili czy Fiordigiglio. Ostatnio miałem okazję oglądać w akcji chłopaka, który nazywa się Francesco Invernizzo. Mimo że przegrał z Siciliano, zobaczyłem pięściarza, który zasługuje na więcej uwagi. Może w przyszłości nasze drogi się spotkają...