WSB: NIEZNACZNA PORAŻKA HUSARII NA INAUGURACJĘ

Redakcja, Informacja własna

2016-01-22

W pierwszym spotkaniu nowego sezonu World Series of Boxing drużyna Rafako Hussars Poland przegrała w Pruszkowie z Caciques Venezuela 2-3. Punkty dla naszego zespołu zdobyli Niemiec Kastriot Sopa i Michał Olaś.

-49kg: Dawid Jagodziński – Angelino Córdova PKT 0:3 (46:49, 46:49, 46:49)
Dawid rozpoczął dobrze. Co prawda walka toczyła się głównie w półdystansie, ale "Jagoda" uderzał na zmianę - na górę i na dół. Rywal uparł się na ciosy na głowę, nie trafiał i przegrał ten odcinek 10:9. Niestety szybko wyciągnął wnioski, wydłużył dystans, trafiał długim prawym prostym, a gdy dochodziło do spięć z bliska, celował również lewym sierpem. Po sześciu minutach remis. W trzecim starciu, już dużo równiejszym, sędziowie znów opowiedzieli się za zawodnikiem przyjezdnej ekipy. Jagodziński wrócił dobrą czwartą rundą. Problem w tym, że tylko przez dwie minuty. W tej trzeciej pogubił się, dał się znów złapać dwa razy akcją lewy-prawy i oddał tak ciężko wypracowaną przewagę. W ostatniej odsłonie Jagodziński gonił za przeciwnikiem, starał się odrobić straty, lecz ten sprytnie kontrował i dowiózł zasłużoną wygraną do ostatniego gongu. Sędziowie byli zgodni - 3x 46:49.

-56kg: Ricardo D’Andrea - Jose Diaz KO 2
Włoch startujący w drużynie Husarii zaczął agresywnie, nacierał na przeciwnika, ten jednak miał świetne nogi i tańcząc na wstecznym kontrował go ciosami prostymi. Jeden z sędziów nagrodził Husarza za agresję, lecz dwaj pozostali wskazali na Diaza. W drugiej odsłonie rywal wystrzelił kontrą prawy-lewy, za moment poprawił taką samą akcją i wyraźnie naruszył D’Andreę. Ale nie podpalał się, konsekwentnie robił i swoje i dwie minuty później było po wszystkim. Tuż przed gongiem na przerwę nacierający Włoch znów nadział się na akcję prawy-lewy, ten drugi cios doszedł do szczęki i zakończył potyczkę.

-64kg: Kastriot Sopa - Luis Arcón PKT 2:1 (48:47, 47:48, 48:47)
Od początku było ciekawie. Pierwsza runda wyrównana. Bardziej finezyjny w swoich akcjach był Arcon, za to Niemiec konsekwentnie wywierał pressing. W drugiej rundzie Arcon dał pokaz boksu, za to pierwsza i trzecia były trudne do punktowania i w obu przypadkach jeden z sędziów wskazywał na Sopę. Pewny siebie rywal spuścił trochę z tonu w czwartym starciu, dzięki czemu na dwóch kartach Sopa doprowadził do remisu. O wszystkim miała więc zadecydować ostatnia runda. Niemiec dalej nacierał, Arcon kontrował, ale niepotrzebnie oddawał inicjatywę i choć bokserem jest ciekawszym, to przegrał na własne życzenie.

-75kg: Paweł Rumiński - Johan Gonzalez PKT 0:3 (46:49, 45:50, 46:49)
W połowie pierwszej rundy Pawła spóźnił się w akcji prawy na prawy. Odczuł ten cios, a rywal za moment poprawił bardzo mocnym lewym hakiem w okolice wątroby i zaczęły się kłopoty. - Masz boksować ciosami prostymi - grzmiał w przerwie trener Zbigniew Raubo. Ale pięściarz z Wenezueli dominował również w drugiej odsłonie i poza mocnym prawym sierpem Paweł na finiszu, obraz pojedynku się nie zmienił. O dziwo dwóch sędziów znalazło sposób, by wytypować 10:9 na korzyść Polaka. Rumiński pokazywał charakter. Był wolniejszy od przeciwnika, jednak nieustannie parł do przodu i choć większość ciosów chybiał, to na przykład równo z gongiem kończącym trzecie starcie trafił bezpośrednim prawym na górę. Boksujący z luzu, na refleksie i talencie Gonzalez zachował więcej sił i to on dyktował warunki w w przedostatniej odsłonie. Wiadomo więc było, że brązowego medalistę ostatnich Mistrzostw Polski może uratować tylko "czasówka". Do samego końca dzielnie o to walczył, czasem udało mu się czymś mocnym trafić i nawet zepchnął utytułowanego oponenta do odwrotu. Paweł drugiej rundy na pewno nie wygrał, piątą śmiało można mu było zapisać. Zwycięzca turnieju przedolimpijskiego dziś okazał się przeszkodą nie do przejścia, jednak Polakowi należą się brawa za serce i ambicję.

-91kg: Michał Olaś - Deivis Blanco Julio TKO 3
Początek dla rywala, który choć się cofał, to z kontry polował ciosami na korpus i prawym podbródkowym. Pół minuty przed końcem pierwszej rundy Michał nareszcie trafił prawym krzyżowym, poprawił lewym hakiem pod prawy łokieć i znalazł uznanie u jednego z sędziów. Kolejna odsłona miała podobny przebieg i po sześciu minutach sędziowie byli bardzo rozbieżni w ocenie tego pojedynku - 20:18, 19:19 i 18:20. Olaś konsekwentnie robił swoje, obijał tułów rywala i udało się mu zastopować groźnego rywala na pół minuty przed końcem trzeciego starcia.

W telegraficznym skrócie - jak to z wejściem w nowy sezon było: