TYSON FURY: WŁADZE IBF CHCIAŁY, BY TYTUŁ WRÓCIŁ DO AMERYKI

Edward Chaykovsky, Boxingscene

2016-01-21

- Zdążyłem już wyrzucić zdobyty na Kliczce pas IBF do kibla - mówi w swoim stylu Tyson Fury (25-0, 18 KO), który do tej pory nie może się pogodzić z decyzją władz federacji, która odebrała mu tytuł po tym, jak odmówił walki z Wiaczesławem Głazkowem, by wypełnić zobowiązania względem Władimira Kliczki (64-4, 53 KO). Charyzmatyczny Anglik wietrzy w tym spisek polegający na przywróceniu statusu mistrzowskiego kolejnemu Amerykaninowi.

W ubiegłą sobotę Głazkow zaboksował o wakujący po Furym tytuł i przegrał w trzeciej rundzie na skutek kontuzji kolana z Charlesem Martinem (23-0-1, 21 KO). Zaraz po walce Tyson podszedł do nowego championa i wymienił z nim kilka "uprzejmości".

MENADŻER MARTINA - ZNOKAUTOWANY FURY BĘDZIE DOBRZE WYGLĄDAŁ

- Martin zdobył pas, więc niech się nim teraz cieszy. Dostał rok na obowiązkową obronę, a w przyszłym tygodniu dowiemy się, kto zostanie wyznaczony do walki eliminacyjnej. To co zrobili w mojej sprawie, to nie jest moja porażka, tylko ich. Im zależało na tym, by pas wrócił do Ameryki i został tam na jakiś czas. To nie wina Martina, on po prostu dostał prezent i go przyjął. Zrobił swoje i tyle - powiedział Fury.