KOMPAN EL CHAPO UKRYWAŁ SIĘ W DOMU SŁYNNEGO BOKSERA

Redakcja, Univision / ESPN Deportes / El Nacional

2016-01-09

Joaquin "El Chapo" Guzman schwytany. W piątek, pół roku po tym, jak dokonał spektakularnej ucieczki z więzienia, słynny baron narkotykowy został aresztowany przez żołnierzy piechoty morskiej. Co ma to wspólnego z boksem?

Aresztowania szefa potężnego kartelu Sinaloa dokonano w mieście Los Mochis, dosłownie za domem Fernando Montiela (54-5-2, 39 KO), byłego mistrza świata w wagach muszej, super muszej i koguciej. Żołnierze już o piątej rano zapukali do drzwi pięściarza, prosząc o pozwolenie na wejście do środka w związku z ważną operacją. Nie zdradzili szczegółów, zapewniając, że "Kochulito", którego niektórzy z nich dobrze znali z licznych występów w ringu, dowie się wszystkiego w swoim czasie.

Kilka godzin później w okolicy rozległy się strzały. Wymiana ognia trwała blisko godzinę. Kiedy wszystko ucichło, a brawurowa akcja meksykańskich służb przyniosła pełny sukces, 36-letni Montiel był zdumiony, że najbardziej poszukiwany przestępca w kraju żył praktycznie obok niego. Podkreślił, że nie zauważył w okolicy podejrzanej aktywności. Nawet jeżeli do niej dochodziło, miałby problemy, żeby cokolwiek zobaczyć ze względu na ograniczające widoczność drzewa przy jego domu. - Nigdy byśmy nie przypuszczali, że był tutaj ten człowiek - powiedział.

Był jeszcze bardziej zaskoczony, kiedy okazało się, że jeden kompanów "El Chapo" ukrywał się... w jego własnym domu. Żołnierze znaleźli podejrzanego - który dostał się do środka niezauważony po tym, jak przeciął kable elektryczne - w sypialni jego dzieci. - Wyobraźcie sobie, byłem w domu z jednym z podejrzanych - mówi pięściarz.

Nie jest to jedyny bokser, który najadł się strachu przy okazji pojmania "El Chapo". Słynny Jorge Arce, były czempion czterech kategorii wagowych, również mieszka w okolicy. - Na szczęście żyję na prywatnym osiedlu. Otrzymaliśmy rozkaz, aby nie wychodzić i nikogo nie wpuszczać. Potem, za pośrednictwem telefonów i mediów społecznościowych, zaczęliśmy sobie zdawać sprawę, o co w tym wszystkim chodzi. Było napięcie, słyszało się strzały, fruwające helikoptery. Był strach, bo w domu są dzieci, rodzina - powiedział.