ROK PODSUMOWAŃ - KTO NA PLUS?

Łukasz Famulski, Opracowanie własne

2015-12-25

Były już minusy, pora więc bym przedstawił Wam tych, którzy w tym kończącym się roku pokazali się z naprawdę dobrej strony!

Rok 2015 dla Polaków – kto na plus?

1. Krzysztof Głowacki (25-0, 16 KO)
Tutaj nie mogło być zaskoczenia. Nasz jedyny mistrz świata, bohater walki roku, ceniony w całym pięściarskim świecie. Przed walką z Huckiem był znany jedynie kibicom boksu i co bardziej zagorzałym fanom sportów wszelakich, dziś znają go nawet panie, które oglądają telewizję śniadaniową. Warto też odnotować, że w mijającym roku dla "Główki" odbyła się także druga co do ważności jego walk, czyli styczniowy pojedynek z Seferim w Toruniu, który otworzył mu drogę do Hucka.
2. Andrzej Fonfara (28-3, 16 KO)
Co prawda w tym roku królem polskiego boksu jest ktoś inny, ale bez wątpienia książę może być tylko jeden. Ma w swoim rozkładzie już takie nazwiska, że nawet jeśli przydarzyłaby mu się jakaś porażka, to ciągle byłby na światowym "topie" wagi półciężkiej. W tym roku stoczył dwie walki i o obu mówiło się dość długo: rzucił na deski samego Julio Cesara Chaveza Juniora, a w październiku wraz z Nathanem Cleverlym pobił rekord wyprowadzonych ciosów. I co najważniejsze, to ręka Polaka zasłużenie powędrowała do góry. Na uwagę zasługuje też fakt, że wspólnie z Głowackim jest nominowany w prestiżowym plebiscycie Przeglądu Sportowego na dziesięciu najlepszych polskich sportowców.
3. Izu Ugonoh (15-0, 12 KO)
Jest już w pierwszej piętnastce WBO, ale nie to jest najistotniejsze. Poziom rywali, których pokonał, też być może pozostawia wiele do życzenia, ale widać w nim ogromny potencjał. To, w jaki sposób kończy walki, daje mu opinię pięściarza, który potrafi w każdej chwili jednym ciosem zakończyć pojedynek. Jego brutalny nokaut na Querrim obejrzało wielu ludzi, dzięki czemu zyskał w Polsce większą popularność. Poza tym Izu wie czego chce i wie, jak do tego dążyć.
4. Michał Cieślak (11-0, 7 KO)
Wrócił w połowie tego roku po dłuższej przerwie i od razu wszedł na wysokie obroty. Miał dużo sesji sparingowych z mocnym rywalami, ale przede wszystkim cztery walki, z czego trzy ostatnie wygrane w ekspresowym tempie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje nokaut po ciosach na korpus zadany Finowi Jarno Rosbergowi w Międzyzdrojach. Może mieć przed sobą niezłą przyszłość, jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego.
5. Dariusz Sęk (25-2-1, 8 KO)
Cztery wygrane walki, dobrze rozłożone w czasie i - co najważniejsze, bez kontuzji, bo wcześniejsze lata nie były pod tym względem dla Darka łaskawe. Wygrał na Polsat Boxing Night z Otasem, choć tak naprawdę nie była to piękna dla oka walka. Najważniejsze jednak w tym roku była wygrana z Niemcem Isufim na jego terenie przy bardzo wysokiej temperaturze, jaka była w monachijskim cyrku. Dzięki temu zwycięstwu zdobył peryferyjny pas WBC i pojawił się w rankingach.
6. Ewa Brodnicka i Ewa Piątkowska
Nominacja w duecie, przede wszystkim nie za sport, ale za umiejętności promocyjne swoich nazwisk. Przed Polsat Boxing Night o ich walce mówiło się chyba najwięcej i mimo zamieszania przed walką i po walce, obie panie dużo zyskały. Wystarczy zauważyć, że w następnych swoich walkach wystąpiły w walkach wieczoru i przy okazji – jakby ktoś jeszcze nie zauważył, każda z nich zdobyła mistrzostwo Europy. I mimo, że wiele zachowań i sytuacji nie jest godnych uwagi ani pochwały, to patrząc na efekty, wypada bić im brawo.
7. Kamil Szeremeta (12-0, 1 KO)
Trzy zwycięstwa z trzema bardzo różnymi rywalami. Pokonał Rafała Jackiewicza, co – jak się ostatnio okazało, wcale nie musi jeszcze być taką prostą sprawą. Co więcej, wytrzymał ciśnienie przed tą walką i nie dawał się sprowokować. W Międzyzdrojach pokonał przeciętnego Niemca, a podczas najlepszej promocyjnie gali w Polsce, czyli tej organizowanej przez Polsat, uporał się z niewygodnym Patrickiem Mendym. Przy dobrym prowadzeniu, a takie bez wątpienia ma, może dojść do niezłej walki, bo oferty pojawiają się już teraz. Co martwi, to na pewno fakt, że współczynnik nokautów jest poniżej dziesięciu procent. Może ktoś powiedzieć, że to nie jest najważniejsze, ale bez wątpienia na wyższym poziomie wzbudza respekt.
8. Maciej Miszkiń (19-3, 5 KO)
Miejsce na tej liście zyskał przede wszystkim za ambicję i dzięki temu, że trzy porażki z rzędu w ubiegłym roku nic nie zmieniły w jego karierze. Jeszcze jakiś czas temu ciężko było sobie wyobrazić, że będzie miał pozycję lidera kategorii super średniej w naszym kraju, a na chwilę obecną tak jest. Największą jednak dumą Miszkinia w tym roku jest zwyciężenie Pawła Głażewskiego w ich rewanżowym pojedynku. Po roku panowie znów spotkali się w Legionowie i tym razem nie było wątpliwości. Dzisiaj Miszkiń ma już trochę inną pozycję przetargową, o czym świadczy chociażby oferta walki z Gutknechtem, a patrząc na to, co ostatnio pokazuje, były mistrz Europy nie byłby bez szans.
9. Artur Szpilka (20-1, 15 KO)
"Szczęście sprzyja lepszym"  – oby, bo Szpilka ma go aż zanadto, patrząc na innym naszych pięściarzy. Miejsce na liście zyskał nie za trzy zwycięstwa, gdyż poziom rywali i ich podejście do walki były mało budujące. Plusem na pewno jest to, że w tym roku Szpilka przeprowadził się do Stanów, gdzie ma świetne warunki treningowe, dobrze zarabia i niczym oprócz treningu za bardzo nie musi się martwić. A szczęście uśmiechnęło się, kiedy jego promotorzy i sam Artur zaakceptowali walkę z Wilderem o mistrzostwo świata. Już w styczniu potrzebne będą i umiejętności i szczęście, żeby pokazać, że nadzieje pokładane w Szpilce mają swoje uzasadnienie.
10. Krzysztof Zimnoch (18-0-1, 12 KO)
Powrót do normalnych treningów, w nowym miejscu, z nowym trenerem. Sparingi między innymi z Heleniusem czy Chisorą świadczą o tym, że Zimnoch znów wróci do gry. Co prawda ma już za sobą jedną walkę, ale znokautowanie Oloukuna, po jego dwóch wcześniejszych porażkach w Polsce, nie powiedziało nam wszystkiego. W takim razie czekamy prawdopodobnie do wiosny na kolejny występ Zimnocha w Polsce.