FURY ZNÓW ZAATAKOWAŁ LEWISA, TEN ODPOWIEDZIAŁ: ROZDWOJENIE JAŹNI

Edward Chaykovsky, Boxingscene

2015-12-08

Wydawało się, że topór wojenny między Tysonem Furym (25-0, 18 KO) a Lennoxem Lewisem, jego wielkim poprzednikiem, został na dobre zakopany. Nic z tych rzeczy. Pomiędzy nimi znów mocno zaiskrzyło!

- To po prostu staruszek, który jest zazdrosny o to, że jestem aktywny, na samym szczycie, a on już przeminął. Ale jeśli tylko chce wrócić z emerytury, to czekam na niego i nie obchodzi mnie, ile on ma teraz lat. Może przecież pobić pamiętny rekord George'a Foremana. Możemy się spotkać gdziekolwiek i kiedykolwiek tylko zechce - wypalił nowy champion królewskiej kategorii według federacji WBO, WBA i IBF.

- On ma wiele do powiedzenia, ale z wyjątkiem sytuacji, gdy widzimy się i mógłby mi to powiedzieć w twarz. Wieczór przed jego walką z Kliczką jedliśmy razem kolację i był dla mnie naprawdę serdeczny. Po walce nawet przeprosił mnie za to, co mówił wcześniej. Myślałem, że między nami już wszystko dobrze, więc możecie sobie wyobrazić, jak bardzo byłem zaskoczony jego nowymi wypowiedziami. Zaczynam się zastanawiać, czy on nie ma jakiegoś rozdwojenia jaźni - nie ukrywa pogromca takich sław jak Mike Tyson, Evander Holyfield, David Tua czy "Razor" Ruddock.

- Póki co Fury nie dokonał jeszcze niczego, o co mógłbym być zazdrosny. Zresztą kiedy ja byłem w szczytowym momencie kariery, nie wyzywałem do walki emerytowanych mistrzów. W moich czasach byłych mistrzów się szanowało. Gdyby więc Muhammad Ali powiedział nawet, że Holyfield czy Tyson mnie pobiją, to mimo tego wciąż pozostałby moim idolem - dodał Lewis.