DWANAŚCIE RUND - MAMY NOWEGO MISTRZA WSZECHWAG!!!

Redakcja, Informacja własna

2015-11-29

W zakończonym przed momentem pojedynku Władimir Kliczko (64-4, 53 KO) przegrał na punkty z niedocenianym Tysonem Furym (25-0, 18 KO)! Mamy nowego mistrza wszechwag według organizacji WBA, WBO i IBF!

Pretendent wyszedł do ringu zrelaksowany, jakby naprawdę wierzył w to wszystko, o czym opowiadał od wielu tygodni. Król w swoim zwyczaju - skupiony, przy swojej stałej piosence. Kibice jednego i drugiego próbowali się przekrzyczeć, ale przewagę liczebną miał champion. A i tak już gorącą atmosferę podsycał jeszcze bardziej Michael Buffer.

Podczas odśpiewywania hymnów Anglik wciąż ciąż gadał do Ukraińca. Pokazywał na matę, podskakiwał i prowokująco się uśmiechał. - To jakaś gówniana trampolina a nie ring - krzyczał kilka godzin wcześniej, gdy udało się mu wyprowadzić z równowagi Witalija, starszego brata mistrza. Władimir jednak nie podejmował tych gierek, tylko patrzył pyszałkowatemu przeciwnikowi głęboko w oczy.

Od pierwszego gongu Kliczko starał się narzucić pressing. Podchodził jak najbliżej, ale nie mógł się dobrać challengerowi do skóry, bo ten nie dość, że na zakrocznej nodze, to jeszcze kąsał lewym prostym z luzu, bitym nietypowo, bo z biodra. Po gongu na przerwę jeszcze powiedział coś do mistrza, cały czas go prowokując.

W połowie drugiej rundy Fury zerwał się nagle serią czterech ciosów. Trzema chybił, czwarty - najsłabszy, bo lewy prosty, doszedł celu. Za moment znów próbował skrócić dystans, lecz tym razem Władimir powstrzymał go kontrą krótkim lewym sierpem. W trzeciej osłonie Tyson zmienił pozycję na mańkuta, opuścił ręce, broniąc się zaledwie balansem tułowia i mistrz trochę zgłupiał. Niby nacierał, wywierał presję, ale bez ciosów. Johnathon Banks poprosił w narożniku o prawy na dół poprawiony jabem.

Czwartą rundę wygrał Kliczko. Przednią nogą dochodził coraz bliżej, zbierał uderzenia oponenta na gardę, a sam trafiał po dole. W końcówce zaś wyprzedził Anglika w akcji prawy na prawy. W piątym starciu Kliczko dwukrotnie przepuścił lewy prosty Fury'ego, kontrując błyskawicznym prawym krzyżowym. Podrażniony Anglik polował obszernym i bardzo mocnym prawym sierpem, lecz jego ciosy pruły powietrze.

Nadeszła szósta runda. Ta, w której Fury miał znokautować mistrza. Tak przynajmniej zapowiadał. To były znów równe trzy minuty z małą ilością uderzeń. Obaj się szachowali lewym prostym i wykazywali spory szacunek dla drugiej strony. Siódma runda dla Fury'ego. Co prawda świadczyły o niej zaledwie dwa jaby, ale bite na tyle mocno, że pod lewym okiem mistrza pojawiła się lekka opuchlizna, a Witalij Kliczko, starszy brat Władimira, nerwowo kiwał głową.

Chaotyczna i trudna do punktowania była ósma odsłona. Niby leki pressing wywierał Władimir, lecz nie był on poparty czystymi akcjami. W dziewiątej świetnie zaczął mistrz. Dwa razy trafił mocnym prawym krzyżowym, jednak Fury nic sobie z tego nie zrobił. A za moment sam odpowiedział krótkim lewym sierpem w zwarciu, poprawił akcją lewy-prawy i wyrównał porachunki.

Brudne i brzydkie było dziesiąte starcie. Obaj wpadali na siebie, przestrzeliwali, ale to było na rękę pretendentowi. Władimir tracił zimną krew i wyrachowanie, a Fury prowokował. Nie przeważał boksersko, za to mentalnie wyglądał lepiej.

W końcówce jedenastej rundy Fury wstrząsnął mistrzem lewym sierpowym. Za moment poprawił, tym razem w tył głowy, a naruszonego championa wyratował Tony Weeks. Zatrzymał walkę, ukarał Anglika ostrzeżeniem, ale to Kliczko się obracał.

Dramatyczna była ostatnia odsłona. Obaj trafili, "deski" wisiały w powietrzu, choć to Kliczko zaakcentował samą końcówkę swoim prawym, który, dodajmy, nie zrobił na Tysonie większego wrażenia. Po ostatnim gongu obaj podnieśli ręce na znak zwycięstwa.

Sędziowie punktowali 115:112, 115:112 i 116:111 - wszyscy na korzyść Anglika! Umarł król, niech żyje król! Wzruszony Fury aż się popłakał...