- Byłem naprawdę pod wrażeniem jego śpiewu - mówi Władimir Kliczko (64-3, 53 KO), któremu Tyson Fury (24-0, 18 KO) zaśpiewał specjalną piosenkę podczas wczorajszego treningu medialnego. Obaj panowie prowokują się nawzajem już na całego, choć za każdym razem inicjatywa wypływa ze strony angielskiego olbrzyma.
- Gdyby tu chodziło rzeczywiście o śpiewanie, to z tego co usłyszałem, prawdopodobnie nie miałbym z nim szans. Ale boks to inna para kaloszy, a tu czuję się mocny - ripostował świetny i niepokonany od ponad dekady Ukrainiec.
A co na to pyszałkowaty pretendent?
- Chcę oczarować kibiców zgromadzonych na tej walce i być może zaśpiewam w duecie z Rodem Stewartem. Bo sama walka będzie jedną z najłatwiejszych w mojej karierze - zapowiedział Fury.
Znany szkocki wokalista swoim występem uświetni galę w Dusseldorfie.
- Jeśli ktoś ma zdetronizować Kliczkę, to właśnie Tyson. Ale nie może tracić nad sobą kontroli, bo jeden moment nieuwagi i jeden cios w konfrontacji z kimś takim jak Władimir, może go kosztować porażkę. Mamy jednak opracowany świetny plan taktyczny, a Tyson jest w szczytowym momencie swojej kariery. Trenuje jak prawdziwy mistrz i jest głęboko przekonany, iż pokonanie Kliczki jest jego przeznaczeniem. Oczywiście ma wiele szacunku do Kliczki jako człowieka, ale boks to trudny biznes i będzie musiał zrobić swoje. W dodatku przekonująco - dodał Peter Fury, trener i wujek challengera.