DAVID HAYE: JEŚLI FURY WYGRA W SOBOTĘ, BĘDZIE NA MOIM RADARZE!

Redakcja, Daily Star

2015-11-25

David Haye (26-2, 24 KO) po trzech i pół roku przerwy wróci 16 stycznia w Londynie i zmierzy się z Markiem de Mori (30-1-2, 26 KO). Popularny "Hayemaker" przekonuje, że jeśli w najbliższą sobotę Tyson Fury (24-0, 18 KO) pokona Władimira Kliczkę (64-3, 53 KO), wówczas spotkanie dwóch rodaków - w przeszłości dwukrotnie odwoływane, znów będzie miało sens.

To właśnie Haye dwukrotnie wycofał się ze starcia z Furym. Najpierw na finiszu przygotowań nabawił się podczas sparingu głębokiego rozcięcia łuku brwiowego, a za drugim razem przytrafiła się kontuzja pleców, która wraz z urazem barku wykluczyła go na tak długi okres.

- Fury może znaleźć się na moim radarze tylko wtedy, gdy zostanie mistrzem świata wagi ciężkiej. Jeśli więc wygra w sobotę, na pewno będę chciał go pobić. Przyznam jednak, że niezbyt wierzę w jego szansę i takie rozwiązanie - nie ukrywa Haye.

- Daję mu szansę jak jeden do dwudziestu. Tak to widzę. Oczywiście w boksie wszystko jest możliwe, a już szczególnie w wadze ciężkiej, bo przecież prawie nikt nie spodziewał się wygranej Douglasa nad Tysonem, czy Moorera nad Holyfieldem, a tak dużego chłopa nigdy nie można skreślać. Prawda jest natomiast taka, że biorąc pod uwagę jego umiejętności techniczne, a także fakt, iż jak dotąd nie pokonał jeszcze nikogo klasy światowej, to nie spodziewam się jego sukcesu. Największym sukcesem Tysona jest pokonanie Derecka Chisory, lecz Kliczko to zupełnie inna liga - kontynuował "Hayemaker", który ma teraz jasno sprecyzowany plan.

- Chcę jak najszybciej bić się o tytuł. Kliczko, Wilder czy Czagajew, jest mi to obojętne. Chcę zdobyć wszystkie trofea - zakończył Anglik.