MME KOŁOBRZEG 2015: WYGRANA KOZŁOWSKIEGO, PORAŻKA SOCZYŃSKIEGO

Łukasz Furman, Informacja własna

2015-11-22

To już powoli staje się tradycja Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Reprezentanci naszego kraju zakończyli zmagania wieczornej serii znów z wynikiem 1:1. Tak więc jak dotąd zanotowaliśmy trzy zwycięstwa, ale i trzy porażki.

Najpierw do ringu kołobrzeskiej Hali Milenium wyszedł nasz przedstawiciel w wadze średniej - Konrad Kozłowski (FC Koszalin). Jego rywalem był Vytautas Balsys z Litwy. Przez dwie rundy trwałą zażarta, momentami trochę chaotyczna walka. Polak skracał dystans, szukając dołów popartych mocnymi sierpami, zaś przeciwnik lepiej czujący się w dystansie starał się boksować ciosami prostymi. Po sześciu minutach rezultat był jeszcze sprawą otwartą, lecz w końcówce Litwin spuchł, Konrad natomiast podkręcił jeszcze tempo i zapewnił sobie jednogłośne zwycięstwo.

Teraz wskoczy na Ukraińca. Do strefy medalowej brakuje mu jeszcze dwóch wygranych.

Potem między linami - w ostatnim pojedynku dzisiejszej sesji, pojawił się Michał Soczyński (Paco Lublin). Niestety wczorajsza straszliwa wojna z Ormianinem dała dziś trochę znać o sobie. Reprezentant Bośni i Hercegowiny był bardzo chwalony za wczorajszy boks i potwierdził to również przed momentem. Przez pierwsze dwa starcia Sandro Poletan oszukiwał naszego reprezentanta. - Musisz go znokautować - usłyszał Michał w narożniku wyraźny sygnał przed ostatnią odsłoną. I natarł huraganowym atakiem. Ciosy na górę nie wchodziły, za to potrafił ranić przeciwnika mocnymi hakami na korpus. Walka się wyrównała, a być może nawet należałoby zapisać tę rundę Soczyńskiemu. Niestety nie starczyło to do odrobienia strat i przegrał na wszystkich kartach. Nie udało się, za to pokazał wielki charakter i chwała mu za to...

Zapraszamy Was również na oficjalną stronę poświęconą tej imprezie. Znajdziecie ją TUTAJ. A od jutra powinniście już mieć możliwość oglądania walka na żywo - adres podamy rano. Zaś wkróce na łamach BOKSER.ORG zaprezentujemy trzy pozostałe walki Polaków z dzisiaj.