ROZMOWA Z PIERWSZYM ZAWODNIKIEM, KTÓRY WYTRZYMAŁ CIOSY 'GGG'

Redakcja, World Boxing News

2015-10-27

Mehdi Bouadla (30-6, 11 KO) nie jest już tak twardy jak na początku kariery, bo ostatnie trzy z sześciu łącznie porażek poniósł przed czasem. Zastopowali go kolejno Mikkel Kessler, Arthur Abraham oraz Dimitrij Czudinow. Ale to właśnie Francuz jako pierwszy, a jeden z trzech w ogóle pięściarzy, zdołał dotrwać do ostatniego gongu konfrontacji z Giennadijem Gołowkinem (34-0, 31 KO).

Dziś świat nie pamięta już o jego zwycięstwach, a właśnie przez pryzmat tamtej porażki sprzed ośmiu lat, gdy "GGG" toczył swój dziewiąty pojedynek. Po ośmiu, wcale nie jednostronnych rundach, sędziowie wskazali na Kazacha, punktując 79:75 i dwukrotnie 78:74.

- Wychodząc z nim do walki i znając jego sukcesy w boksie olimpijskim zdawałem sobie sprawę, że to bardzo dobry pięściarz. Już wtedy wiedziałem, iż ma wszystko, by zostać w przyszłości zawodowym mistrzem świata. A jak udało mi się dotrwać do końca? Po prostu wyszedłem do ringu nie po to, żeby przetrwać, a wygrać. Do tego zawsze byłem twardy psychicznie, no i wiem jak boksować - powiedział Bouadla.

- Odczuwam dumę z racji tego, że jako jeden z zaledwie trzech zawodników przetrzymałem z nim pełen dystans, lecz jestem przy tym przekonany, że znów by mi się udała taka sztuka, tylko na dystansie dwunastu rund. Niech tylko dadzą mi drugą szansę. Nasze kariery rozpoczęły się zupełnie inaczej. On miał cały sztab wokół siebie, zaś ja tylko trenera i swojego kumpla. Gdybym więc znów dostał ofertę z jego obozu, przyjąłbym ją i znów dotrwał do ostatniego gongu. I tak jak za pierwszym razem, tak samo teraz wyszedłbym do ringu z myślą o zwycięstwie.