Bernard Hopkins (55-7-2, 32 KO) nie ma najmniejszych wątpliwości - koronę najlepszego pięściarza świata po Floydzie Mayweatherze Jr. przejął Roman Gonzalez (44-0, 38 KO). Słynny "Kat" wysoko ocenia też Giennadija Gołowkin (34-0, 31 KO).
Nikaraguańczyk i Kazach boksowali razem 17 października na gali w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Pierwszy pokonał przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie Briana Vilorię i zdaniem niektórych umocnił się na fotelu lidera rankingu P4P. Inni byli pod tak dużym wrażeniem zwycięstwa Gołowkina nad Davidem Lemieux, że to "GGG' postawili na szczycie.
- Numerem jeden jest Gonzalez - wyrokuje Hopkins. - Gołowkin jest w top 3. To, co zobaczyłem u tego Gonzaleza, te kombinacje, ta zimna krew... a nie walczył przecież z łatwym rywalem. Widziałem w nim ducha Alexisa Arguello - faceta, który ręce trzyma wysoko, jest skupiony i cały czas wywiera presję psychiczną na rywalu. "GGG" robi zresztą to samo. Gonzaleza trafiasz, a on ma kamienną twarz i bije cię w żebra, bije tu i tam. Po pewnym czasie pojawia się zwątpienie, a wtedy nokaut to tylko kwestia czasu - dodaje.