JOSHUA: W ARESZCIE NAPATRZYŁEM SIĘ NA IDIOTÓW. BOKS MNIE URATOWAŁ

Redakcja, Newcastle Chronicle

2015-10-07

Anthony Joshua (14-0, 14 KO) na każdym kroku imponuje ogładą, ale mistrz olimpijski z Londynu przyznaje, że nie zawsze był aniołkiem.

Życie AJ-a, który dzisiaj kreowany jest na następcę Władimira Kliczki i nowego dominatora wagi ciężkiej, zmieniło się w 2010 roku, kiedy skazano go na prace społeczne za posiadanie marihuany.

- Zdyskwalifikowali mnie wtedy, usunęli ze wszystkich rozgrywek międzynarodowych i krajowych. Pomyślałem, że to koniec z boksem, dlatego wróciłem do Watfordu i spędzałem czas z ziomkami. Aż niespodziewanie otrzymałem telefon od GB Boxing, pytali, czy chcę się wybrać na mistrzostwa Europy. To był punkt zwrotny - stwierdził 25-latek.

Nie były to jego pierwsze problemy z prawem.

- Kiedyś dużo biłem się na ulicy, robiłem różne szalone rzeczy. Mama z całych sił starała się mnie okiełznać, ale byłem dzikusem. Siedziałem w areszcie tymczasowym, czekałem na proces. W środku zobaczyłem tych wszystkich idiotów i wtedy zrozumiałem, jak to jest w więzieniu. Siedziałem tak przez dwa tygodnie, przygotowywałem się na najgorsze. Mogłem spędzić za kratkami nawet dziesięć lat. Miałem wtedy 18, więc teraz nadal bym siedział. Na szczęście mój anioł stróż czuwał. Na ponad rok założyli mi obrożę. To pomogło, pomógł też boks. Byłem bardzo zdyscyplinowany, miałem treningi, więc o 20:00 byłem już w domu. Zacząłem czytać, bo dowiedziałem się, że inni wielcy mistrzowie, tacy jak Joe Louis, Mike Tyson czy Bernard Hopkins, również się edukowali. Kiedyś najpierw coś robiłem, a potem myślałem, ale dyscyplina i czytanie mnie zmieniły. To naprawdę niesamowite, jak boks uratował mi życie - stwierdził.

Joshua wróci na ring 12 grudnia. Jego rywalem w londyńskiej O2 Arena będzie Dillian Whyte (16-0, 13 KO).