BOHATERSKI DANELL NICHOLSON

Redakcja, ABC Chicago

2015-09-21

Emerytowany od blisko dwunastu lat Danell Nicholson (42-5, 32 KO) znów bohaterem chicagowskich ulic. Niespełniony pięściarz wagi ciężkiej uratował małego, 8-letniego chłopca. Odparł atak pitbulla, choć przypłacił ten czyn ranami nóg i ramienia.

- Wsiadając do samochodu usłyszałem krzyk chłopca. Pobiegłem w tamtą stronę i zobaczyłem psa stojącego nad dzieciakiem. Zrzuciłem go z niego, a on się rzucił na mnie. Uderzyłem go, on pogryzł mnie, ale umiejętności bokserskie sprzed lat pozwoliły mi jakoś się z tego wykaraskać - relacjonował potem dziennikarce mając zabandażowaną lewą rękę oraz obie nogi.

Później okazało się, że właściciel psa, 73-letni mężczyzna, nie miał na to uprawnień. Pogryziony dzieciak - chłopak z sąsiedztwa Nicholsona, ma bardzo poranione nogi i lekarze walczą o ich odratowanie. Najważniejsze jednak, że jego życie nie jest zagrożone.

Obchodzący wkrótce 48. urodziny Nicholson nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Kontrakt zawodowy podpisał tuż po igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku. Nie zdobył na nich medalu, ale traktowano go jak wielkiego bohatera. Najpierw pokonał Paula Lawsona, później Żelijko Mavrovicia, by w ćwierćfinale odpaść z legendarnym Felixem Savonem. Nokautujący niemal wszystkich wspaniały Kubańczyk tym razem musiał ostro zapracować na wygraną, zwyciężając nieznacznie na punkty - 13:11.

Jako profesjonał Danell pokonał takich zawodników jak Terrence Lewis, Frankie Swindell czy Jesse Ferguson, lecz jedynym naprawdę ważnym zwycięstwem była potyczka z Johnem Ruizem, późniejszym dwukrotnym mistrzem wszechwag, którego pokonał stosunkiem głosów dwa do jednego. Drugą porażkę zadał mu nasz Andrzej Gołota w pamiętnej batalii z 1996 roku, czym otworzył sobie furtkę do spotkania z Riddickem Bowe'em.